poniedziałek, 1 września 2014

Rozdział 2 / Somewhere in Neverland

- Nareszcie.. - Michael odetchnął dramatycznie, gdy wychodziliśmy ze szkoły. Przez cały dzień chłopcy pokazywali mi szkołę spotykając się na każdej przerwie przed klasą gdzie właśnie kończyłam zajęcia. Za każdym razem wychodząc z klasy chłopcy już na mnie czekali. Sprawili, że nie byłam sama przez cały dzień za co im byłam bardzo wdzięczna.
- Więc, co robisz dzisiaj, Leelee? - zapytał się Calum stojąc obok mnie i opierając swoje ramie o moje. Najwidoczniej ci chłopcy lubią nadawać innym przezwiska..
- Cóż, mój tata pracuje do późna, więc zamierzam kupić jedzenie na wynos i wrócić do domu. Prawdopodobnie będę oglądać telewizję lub odrabiać prace domowe.. wiem szaleństwo. - wzruszyłam ramionami wrzucając plecak do mojego samochodu. Chłopcy wymienili się spojrzeniami, a ja poczułam się zmieszana.
- Miałabyś coś przeciwko gdybyśmy przyszli? - zapytał Luke, a Calum puścił moje ramie dźgając Michaela w twarz gdy ten wysyłał sms-a. Michael pacnął na niego i klnął pod nosem.
- Pewnie, nie widzę przeszkód. - wyciągnęłam telefon z zamiarem wysłania wiadomości do mojego ojca aby poinformować go o moich planach. Mamy własny system: mogę robić co chcę (w granicach rozsądku) dopóki informuję go - od czasu do czasu - że jestem bezpieczna. Uważam, że ten układ jest doskonały. - Chcecie się spotkać na miejscu czy jedziecie ze mną?
- Jedziemy z tobą.- Calum odpowiedział bez wahania. Postanowił również dać spokój Mchaelowi i sam zaczął pisać do kogoś.
- Widzisz... normalnie to Irwin nas zawozi. - wyjaśnił Michael chowając telefon do kieszeni. Chwila, kto to Irwin? - Ale ten dupek.. - skinał głową w kierunku Ashtona - ... zapomniał odebrać samochód, więc musieliśmy złapać jakąś podwózkę, ponieważ moja mama nas nie może zabrać do domu, bo utknęła w pracy.
- Ej, przecież przeprosiłem! - zawołał Ashton, który oczywiście słyszał naszą rozmowę.
- A my na prawdę nie chcemy wracać do domu autobusem. - Luke wyjaśniał dalej, ignorując Ashtona i  broniąc Michaela.
- Ci kretyni starają się powiedzieć, że jeśli nie masz nic przeciwko, to czy możesz nas podwieźć. Będziemy wdzięczni. - Ashton uśmiechnął się do mnie odwracając się tyłem do chłopaków.
- Kretyni? - Calum zawołał oburzony słowami Ashtona. Uderzył Ashtona w ramię patrząc na niego z oburzeniem. - Mówi chłopak, który rozbił się na podjeździe Michaela. - uśmiechałam się oglądając z rozbawieniem ich sprzeczkę.
- Jest okej. - przerwałam nim sprzeczka mogła przerodzić się w coś gorszego. - Mogę was podwieźć wracając do domu, a poza tym wiem ze się nie zgubie.
- Cóż, zawsze może się coś zdarzyć. - powiedział Luke, a ja uniosłam brwi. - z Irwinem tracimy się cały czas.
- Nie prawda, a.. - przerwałam mu.
- Czy nie powinniście dorosnąć?. - wszyscy skinęli głową,a ja musiałam walczyć z uśmiechem. - Jak można się zgubić? - czułam poszerzający się uśmiech pytając się tej czwórki.
- My nie zwróciliśmy uwagi - powiedział Calum jakby to była oczywista rzecz na świecie.
- Boże - potrząsnęłam głową śmiejąc się. - Mój samochód jest dokładnie tam. - wskazałam na mojego pięknego, białego Range Rovera, którego tata kupił mi na urodziny i aż przykro poruszać się nim w dzisiejszym świecie.
- Wow, niezły - Calum podziwiał mój samochód.
- Um, dzięki. - oblizałam usta czując lekki dyskomfort. Nienawidzę rozmawiać o pieniądzach mojego ojca i wiedziałam, że będzie to dzisiaj wiele razy wspomniane.
Otworzyłam drzwi samochodu i usiadłam na miejscu kierowcy. Luke, Calum i Michael zajęli miejsca z tylu, podziwiając wnętrze samochodu, a Ashton zajął miejsce z przodu. Włączyłam iPoda, który zaczął grać All Time Low - Somewhere in Neverland.
- "See I knew there was a reason I decided to talk to you today" - Luke roześmiał się z tylnego siedzenia zaczynając śpiewać. Możliwe, że mogłam sobie to wyobrazić, ale przysięgam, że słyszałam jak Ashton powiedział ''Cieszę się, że to zrobiłaś", ale trudno było to usłyszeć, ponieważ Luke podkręcił radio czując się jak w domu w moim samochodzie. Ashton próbował mnie prowadzić przez Sydney, ale na szczęście nie zwrócił uwagi na mojego GPSa i jestem pewna gdyby nie to, to na pewno byśmy się zgubili.
Nagle Michael krzyknął - Skręć w lewo! - ilekroć będę chciała skręcić w lewo będzie mi się to przypominać.

- Ej, chcecie coś zjeść? Mogę zamówić pizze. - zapytałam , kiedy otwierałam drzwi i weszliśmy do środka.
- Myślę, że jestem w tobie zakochany - Michael odpowiedział, na co zaśmiałam się głośno. Nie sądzę abym śmiała się tak prawdziwie od czasu gdy przebywałam z moim kuzynem Jordanem.
- Zostań moją żoną - Luke ukląkł przede mną.
- Wynoś się stąd głupku - pchnęłam lekko jego twarz. Zachichotał wystawiając język, próbując mnie polizać.
- Może ktoś niech zadzwoni. Ja chcę z szynką i grzybami, a wy możecie wziąć cokolwiek, ale upewnijcie się aby były też bagietki. - Ashton właśnie dzwoni dając znać, że słyszał mnie. - Mam zamiar iść się przebrać. Zaraz będę z powrotem. Rozgośćcie się. - pobiegłam na górę aby ściągnąć spodnie i t-shirt. Znalazłam jasno-niebieską koszulkę i jakieś czarne spodnie.
- Braylee - usłyszałam Caluma, który był gdzieś w pobliżu. - Muszę siku. - zaśmiałam się chwytając telefon. Calum czekał przy drzwiach mojego pokoju podskakując z jednej nogi na drugą*.
- Łazienka znajduje się po prawej stronie na końcu korytarza. - wskazałam, a on od razu pobiegł. Łazienki znajdują się też na parterze, ale pokażę mu je później.

- Zamówiliście jedzenie? - odetchnęłam siadając na kanapie pomiędzy Ashtonem, a Michaelem. Luke leżał rozciągnięty na kanapie bawiąc się swoim telefonem. Chłopcy ściągnęli  swoje mundurki i zostali w koszulkach.
- Yep, powinny być za jakieś 20 minut. - odpowiedział Ashton blokując telefon i zwracając uwagę na mnie.
- Wróciłem. - ogłosił Calum gdy zbiegał po schodach.
- Dobrze, bo zaczynałam się martwić. - przewróciłam oczami. Calum wbiegł do pomieszczenia w wyniku czego jego stopy wsunęły się pod dywan w wyniku czego się przewrócił.
- To nie jest sposób w jaki ludzie zwykle siedzą, ale cokolwiek ci pasuje, brachu. - Calum spojrzał się na mnie i się uśmiechnął.
- Jesteś mega sarkastyczna. - Luke się zaśmiał. - Lubię to! - reszta chłopaków również się śmiała, ale śmiech Ashtona był najgłośniejszy z ich wszystkich. Doszłam do wniosku, że słysząc śmiech Ashtona możesz się nim zarazić. Jego śmiech jest cholernie uroczy.
- Więc Bray, masz rodzeństwo? - zapytał się Michael po chwili.
- Nope, jestem tylko ja i tata. - spojrzałam się na nich. Wiedziałam o co chcą się wszyscy zapytać. - Moja mama zmarła gdy miałam siedem lat.. - ich wyraz twarzy mówił, że im przykro z tego powodu. Przyzwyczaiłam się do takiego zachowania innych, gdy dowiadywali się o śmierci mojej matki. - Nie! - zaśmiałam się aby załagodzić ból który czułam w środku. Ból po śmierci mojej mamy nigdy nie zniknie. W niektóre dni odczuwam taki ból jakby to się teraz stało, a znów są takie dni jakby śmierć mamy była milion lat temu, ale ból pozostaje. - Miałam 9 lat aby to przyswoić, więc nie przepraszajcie. - pociągnęłam moją dolną wargę miedzy zębami. - A jak z wami , chłopcy? - chłopcy odpowiadali starając zmienić nastrój, który na nas wszystkich spadł. Byli w tym dobrzy, bo po chwili śmialiśmy się. Chłopcy zadawali przypadkowe pytania dotyczące mojej osoby i przy okazji naśmiewali się ze mnie podczas rozmowy, ale okazało się, że każdy był sobą zainteresowany.
Chwile później zadzwonił dzwonek do drzwi, a ja szybko wstałam kierując się do kuchni powiedziałam: - Hej, niech ktoś z was pójdzie otworzyć drzwi, a ja idę po pieniądze! - Ashton wstał i poszedł otworzyć drzwi. Zabrałam pieniądze i wróciłam stając obok Ashtona. Wręczono nam pizze, a ja zapłaciłam.
- Hej wy, łowcy skarbów chodźcie jeść w kuchni, jak cywilizowani ludzie - Ashton zawołał. Słyszałam jak Michael jęczał mówiąc coś, że niby nie są cywilizowanymi osobami. Chwyciłam pięć talerzy z szafki.
- W lodowce są napoje. Powinny być puszki 'Pop' i butelki wody. - Michael otworzył lodówkę zaglądając do środka.
- Luke użyj talerza - Ashton śmiał się z Luke'a, któremu ser spływał po podbródku. Chwyciłam serwetki z lady i podałam jedną Luke'owi. Siedzieliśmy na stołkach barowych przy wyspie oprócz Ashtona.
- Dziękuję. - Luke wymamrotał z ustami pełnymi jedzenia.
- Więc, co robicie w wolnym czasie? - wzięłam kawałek pizzy i bagietkę. Nalałam sos do pizzy na talerz upewniając się, że niczego nie dotknęłam.
- Właściwie jesteśmy zespołem. - powiedział Michael, a ja uniosłam brwi.
- To prawda. - dodał Calum, mimo że jego usta były pełne jedzenia. - Jesteśmy 5 Seconds Of Summer - wyjaśnił po przełknięciu.
- Wow, to super. - zawsze kochałam muzykę. To była jedyna rzecz którą się pasjonowałam odkąd byłam dzieckiem. Muzyka mówiła więcej gdy brakowało słów. - Musicie kiedyś zagrać dla mnie. - natychmiast skinęli głową, każdy zajęty był jedząc pizze zamiast normalnie odpowiedzieć.
- Masz konto na twitterze? - zapytał się Ashton wyciągając telefon. Kiwnęłam głową przykrywając usta, takie miałam przyzwyczajenie gdy coś żułam.
- Tak, to @brayleeboo. - na mój telefon natychmiast przyszło powiadomienie. Spojrzałam na niego aby zobaczyć, że @ashton5sos zaczął mnie obserwować. Otworzyłam aplikację i kliknęłam 'follow back' przy jego nazwie. Pozostała trójka również zaczęła mnie śledzić oraz konto o nazwie @5sos, wszyscy na raz.

@luke5sos- @brayleeboo kupiła pizze. Jestem zakochany! tylko żartowałem, ona jest dziwna :P

@brayleeboo- @luke5sos zamknij się i jedz twoją pizze, idiota haha

Zauważyłam liczbę followers każdego z nich i moje oczy automatycznie się rozszerzyły. Zauważylam również, że przybyło u mnie co najmniej dziesięć nowych obserwatorów po wpisie Luke'a do mnie. Zanotowałam sobie w pamięci, aby zmienić swoje ustawienia powiadomień później widząc, że co chwilę coś nowego przychodziło.

@michael5sos- hej! poznaliśmy fantastyczną dziewczynę dzisiaj:) @brayleeboo witamy w naszej dziwacznej przyjaźni ;)

Uśmiechnęłam się do Michaela, a on mrugnął na co się zaśmiałam. Zretweetowałam jego tweeta przed zablokowaniem swojego telefonu.
- Leelee, dlaczego twoje jedzenie jest rozdzielone jak tutaj? - Calum skinął na fakt, że umieściłam swoje Grissini na serwetce, ponieważ był blisko mojego sosu.
- Nie lubię, gdy moje jedzenie dotykają się. - wzruszyłam ramionami biorąc łyk wody.
- Chłopaki, ona jest tak samo dziwna jak my! - zawołał radośnie Calum.

@calum5sos- @brayleeboo jest tak samo dziwna jak my :) to jest początek pięknej przyjaźni, ps. mogę twój samochód?

@brayleeboo- @calum5sos z dala od mojego samochodu, dziwko:p

- Ah, jestem najedzony -Ashton pochylił się opierając się o blat.
- Powinniśmy wziąć Leelee na wycieczkę po Sydney w weekend- zaproponował Luke.
- Mamy w sobotę koncert - przypomniał Michael reszcie.
- Cóż, możemy ją trochę oprowadzić w ranem, a później może przyjść na nasz koncert. - Luke wydawał się mieć odpowiedzi na wszystko.
- Powinnaś przyjść jutro zobaczyć jak ćwiczymy. - Calum zwrócił się do mnie i czułam spojrzenie całej trójki na sobie czekających na moją odpowiedź.
- Pewnie, dlaczego nie. - wzruszyłam ramionami, po czym stanęłam prosto aby się rozciągnąć. - Chłopaki, nie jesteście do bani, co nie? - uśmiechnęłam się do nich i spojrzałam przerażona.
- Nie widziałaś ile nas śledzi na twitterze? Chcę myśleć, że nie jesteśmy do bani. - roześmiał się Michael.
- Mogli po prostu ze współczucia do was. - wzruszyłam, już kochałam zadzierać z nimi. Patrzyłam się na całą czwórkę jak wymieniają się spojrzeniami i zaczęłam się denerwować.
- Co się stało Bray? - uśmiechnął się Ashton i zaczął się wycofywać.
- Nic. - uśmiech wkradł się na moją twarz i próbowałam uciec przed nimi, ale po chwili wylądowałam w ramionach Ashtona i trzy inne pary rąk zaczęły mnie łaskotać. - Stop, muszę sikać!
- Powiedz, że jesteśmy niesamowici - sposób w jaki Calum to powiedział był niesamowity, aż chce mieć to jako mój dzwonek. Uwielbiam ich akcent.
- Nie wiem nic na ten temat - oni dalej mnie łaskotali aż krzyknęłam: - Dobra, dobra - śmiałam się - Jesteście niesamowici - starałam się naśladować sposób w jaki Calum to powiedział, ale nie powiodło się z powodu mojego śmiechu.
- Powiedz, że jesteśmy seksowni - Luke rzucił swoje zadanie.
- Trochę zarozumiały, nie? - łaskotanie tylko wzrosło.
- Teraz to nie czas na bycie sarkastycznym panienko - Ashton roześmiał się wciąż mnie trzymając. Zsunęliśmy się na podłogę, a chłopcy nadal mnie łaskotali.
- Dobra, jesteście seksowni. - krzyczałam, a oni przestali mnie łaskotać. - Dziękuję - odetchnęłam starając złapać oddech. Wciąż byłam w ramionach Ashtona przez chwile aż zdał sobie z tego sprawę i wypuścił mnie. - Więc, co chcecie robić? - stanęłam poprawiając koszulkę
- Zobaczmy jakiś film - zasugerował Michael.
- Nie, nie będziemy oglądać Wredne Dziewczyny - Luke i Ashton jęknęli.
- Obejrzyjmy Złodziej Tożsamości - zasugerowałam gdy sprzątałam bałagan który zostawiliśmy. Ashton natychmiast zaczął mi pomagać. - Wypożyczyłam go wczoraj, ale jakoś nie miałam okazji aby go zobaczyć. - załadowałam talerze do zmywarki po czym odwróciłam się aby spojrzeć na chłopaków.
- Słyszałem, że jest cholernie komiczny - Calum był wyraźnie podekscytowany
- No to idziemy do teatru - chłopcy wyglądali na zmieszanych - Po prostu chodźcie za mną - zaśmiałam się idąc po schodach w dół.
W naszej piwnicy mamy duży ekran do oglądania filmów. Z tyłu mamy miejsce gdzie znajduje się przekąska, zawsze zaopatrzona w jedną z moich ulubionych. Do siedzenia mamy dwie duże sofy, jedna przed drugą, ale ta z tyłu żeby dobrze widzieć jest na platformie aby można było ją podnieść do góry. Mamy również dwa duże fotele po obu stronach przedniej kanapy. Brzmi to wydumanie niż w rzeczywistości to wygląda, ale można tanio to zrobić mając już sofy.
- Jasny gwint - mruknęli rozglądając się
- Tam są przekąski, a koce są w torbie w rogu. - wzięłam koc dla siebie przed włączeniem filmu. Każdy zajął już miejsce zostawiając mi do wyboru miejsce obok Michaela lub Ashtona.
- Jestem zmęczony - ziewnął Michael rozwalając się na kanapie. Najwidoczniej oznacza to, że będę siedzieć przy Ashtonie. Wdrapałam się na platformę aby usiąść. Ashton uśmiechnął się do mnie i poklepał miejsce obok niego.
- Hej Luke, odwróć te wyłączniki nad twoją głową - Luke spojrzał na mnie zdziwiony przez minute przed dotarciem do wyłącznika światła.
Film się zaczął i zaczęliśmy go w ciszy oglądając. W połowie usłyszałam jak Michael chrapie, a Luke i Calum zaczęli się kłócić o to kto jest lepszym artystą.
- Dzięki za zaproszenie nas do twojego domu - cichy głos Ashtona zaskoczył mnie.
- Dzięki za dotrzymanie towarzystwa, byłam zupełnie sama odkąd tutaj jestem. - przyznałam i zarumieniłam się. Kłótnia chłopaków się zakończyła i oglądali dalej film. Na kolanach spoczywał mój telefon, a Ashton wyciągnął rękę i chwycił go. Uniósł wskazując na hasło.
- 0,5,1,0 - szepnęłam, a on wpisał. Próbowałam zobaczyć co robi, ale umiejętnie zasłaniał to przede mną. Kiedy oddał go uśmiechnął się i powrócił do oglądania filmu. Postanowiłam sprawdzić kontakty i rzeczywiście miałam nowy kontakt o nazwie "AshtonJestSexy;)". Przewróciłam oczami. Właśnie miałam zablokować telefon, gdy dostałam powiadomienia na twitterze:

 RT: @brayleeboo- @ashton5sos jest bardzo sexy ;) 

@ashton5sos- awww dziekuje @brayleeboo ;P 

@brayleeboo- @ashton5sos kretyn haha trzymaj sie z dala od mojego telefonu, błaźnie 

@ashton5sos- @brayleeboo błazen? urażony jestem teraz.. ćśśś staram się film obejrzeć! ;p 

- Ludzie, muszę już iść do domu, mama właśnie do mnie napisała. - Luke brzmiał na rozczarowanego. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę ósmą, a żaden z chłopców nie był jeszcze w domu. - Widocznie muszę odrobić prace domową. - ah, zadanie domowe, westchnęłam w myślach. Mam dużo pracy domowej do nadrobienia.
- Michael - Calum rzucił w niego poduszka.
- Spierdalaj - burknął Michael.
- Obudź się Mikey, jeden geniusz musi iść zrobić zadanie domowe - Ashton również rzucił w niego poduszka. - Chyba to fizyka kwantowa, wiesz, zwykle to on może nawet leczyć raka, jeśli ma czas.
- Zamknij się - Luke spojrzał się na Ashtona, a ten się zaśmiał.
- Aww, wiesz, że cię kocham mój mądry przyjacielu.
- Zapamiętaj to gdy następnym razem będziesz prosił o pomoc w nauce - Ashton szybko przeprosił na co Luke tylko machnął ręką.
- Mikey - zawołałam na co jęknął - Pobudka - zachichotałam stojąc, a następnie skoczyłam na niego, a on jęknął pod nagłym ciężarem. Postukałam lekko jego twarz. - Wstawaj włóczego
- Okej, tylko zejdź ze mnie, gałązko
- Jeśli jestem niby taką gałązką to nie będę cię już gnębić- jego oczy natychmiast się otworzyły, a jego ręce powędrowały ku mnie grożąc mi łaskotaniem. Szybko zeszłam z niego padając na podłoge - Dobra, dobra nie będę zadzierać. - zaśmiałam się.
- Mogłabyś podwieźć nas do domu Bray? - Luke podrapał się po karku.
- Oczywiście, nie pozwolę wam wracać po ciemku do domu. - wyłączyłam film i odłożyłam na miejsce poduszki które chłopacy rzucali.
- Lubisz kiedy jest czysto, co nie? - Calum mnie obserwuje. Chłopak jest bardzo spostrzegawczy. Wzruszyłam ramionami.
- Hmm.. tak sądzę, ale czasami nie dbam o to. Po prostu prościej dla mnie zrobić to teraz niż później.
Wszyscy poszliśmy do mojego samochodu.
- Ej Leelee, jaki jest twój numer? - Calum zawołał z tylnego siedzenia.
- Tutaj. - podałam Ashtonowi mój telefon. - Wpisz ich numery.

Podjechaliśmy do domu Luke'a, który mnie prowadził.
- Pa, dzięki Bray! - Luke pomachał jak wysiadał z samochodu. - Do zobaczenia jutro! - zawołał.
Następnie odwiozłam Caluma, później Michaela, a na końcu Ashtona.
- Znasz drogę powrotną? - zapytał się Ashton gdy zaparkowaliśmy przed jego domem.
Zdecydował się odebrać swój samochód ranem jeśli jego mama da radę go podrzucić na stacje. Zaproponowałam, że ja mogę go podrzucić, ale on powiedział, że jest w porządku i nie trzeba.
- Myślę, że tak, mam GPS. - skinął głową zadowolony z mojej odpowiedzi.
- Napisz do mnie gdy będziesz w domu. Będę wiedzieć, że jesteś bezpieczna.
- Dobrze, napiszę. - uśmiechnęłam się.
- Do jutra Bray - pocałował mnie w policzek zanim opuścił mój samochód. Westchnęłam szczęśliwa, zawracając do domu.

Kiedy w końcu dotarłam do domu i po przywitaniu się z tatą, tak jak obiecałam opowiedziałam mu o moim pierwszym dniu. Byliśmy oboje bardzo zmęczeni, więc po chwili znalazłam się w swoim łóżku. Przypomniałam sobie, że obiecałam Ashtonowi, że napisze do niego, więc wyciągnęłam telefon.

Do: AshtonJestSexy;) Jestem w domu :)
Od: AshtonJestSexy;) To dobrze, piękna :) Dziś było świetnie

Kontynuowaliśmy naszą rozmowę aż zasnęłam około pierwszej nad ranem. Z Ashtonem łatwo mi się rozmawiało. Rozmowa po prostu się toczyła i nie było niezręcznego momentu, w którym nie wiedziałam co powiedzieć.
___
* ang. potty dance (nie wiedziałam jak przetłumaczyć xd )

~ Komentarze mile widziane :) ~ 

____________________________________
Życzę Wam udanego roku szkolnego 2014/2015. Chęci do wczesnego wstawania i nauki. :p 
Jeśli ktoś chciałby być poinformowany na twitterze niech napisze nazwę w komentarzu :)

2 komentarze:

  1. To jest niesamowite i już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału uśmiałam się bardzo i mogę przyznać że twoje tłumaczenie jest idealne *.* Do następnego rozdziału pozdrawiam
    @Jewelka9

    OdpowiedzUsuń
  2. super opowiadanie, naprawdę bardzo mi sie podoba, czekam na następny x

    OdpowiedzUsuń

Jeśli przeczytałeś rozdział zostaw po sobie ślad. Bardzo zależy mi na Waszej opinii tych pozytywnych jak i negatywnych. Gdy będę widzieć, że komentujecie to dla mnie oznacza,że jesteście zainteresowani treścią co wiąże się z motywacją do dalszego tłumaczenia :)