sobota, 27 września 2014

Rozdział 5 / Little Things


* 2 miesiące później*

 - Halo? - mruknęłam do słuchawki próbując przełknąć duży kęs lasagne.
- Jesz? - Ashton zaśmiał się po drugiej strony połączenia.
- Tak, umieram z głodu, ponieważ kilku głupków nie nakarmiło mnie po szkole.
- Przepraszam, że nie mogliśmy z tobą do domu wracać, ale mieliśmy spotkanie zespołu - coś w jego głosie brzmiało, że nie była to całkowicie prawda, ale wzruszyłam tylko ramionami.
- Nie no, jest okej - w przeciwieństwie do lasagne. Pchnęłam talerz do przodu i oparłam głowę na rękach. Po pierwszej nocy, gdy do późna pisałam z Ashtonem nie pisaliśmy tak często, ale dwa tygodnie później non stop ze sobą sms-owaliśmy, a ostatniej nocy rozmawialiśmy przez telefon aż do 4 nad ranem gdy zasnęłam.
- Chciałabyś pójść zobaczyć jakiś film czy coś? - zapytał się, a ja spojrzałam na zegarek rozważając czy powinnam iść. Jest tylko siódma w piątkowy wieczór, a tata nie przyjedzie w najbliższym czasie. Przypuszczam że mam czas. Jedynym problem będzie pozostanie przytomnym.
- Albo pójdziemy po jakieś jedzenie i zobaczymy film u mnie - zasugerowałam - Pamiętasz ostatni tydzień jak chcieliśmy wszyscy iść zobaczyć film a nic ciekawego nie było?
- Racja - zachichotał. Jego chichot wciąż powodował, że miękłam. - Mogę do ciebie wpaść i pójdziemy... Czekaj, ty mówiłaś, że właśnie jesz? - śmiał się tak głośno, że musiałam odsunąć telefon od ucha.
- Zamknij się, to resztki lasagne i to jest ohydne - skrzywiłam się patrząc na talerz.
- W prządku, zapewne teraz patrzysz z obrzydzeniem na twoje jedzenie - co mogę powiedzieć, chłopcy dobrze mnie znają - Będę za jakieś 10 minut? - powiedział, ale to brzmiało bardziej jako pytanie.
- Dobry plan.
- Batman - zaśmiał się znajdując powód do bycia zabawnym. Ashton dużo się śmieje z własnych dowcipów.
- Dziwak - śmiałam się z nim - To do później.
- Pa - zachichotał i odłożył słuchawkę.
Spojrzałam na talerz z lasagne, podniosłam go aby jedzenie wrzucić do kosza. Chciałabym być czasami bałagarniaskim człowiekiem. Chciałabym położyć talerz w zlewie i go tam zostawić, ale nie, ja muszę spłukać go całkowicie, a następnie umieścić w zmywarce.
Pobiegłam na górę aby znaleźć coś do ubrania, aktualnie mam założone spodnie do jogi i koszulke, które nie byłyby dopuszczalne aby wyjść coś zjeść. Dobre aby iść do McDonalds, ale nie cierpię tego miejsca i Ashton dobrze o tym wie. Możliwe, że tylko pójdziemy po chińszczyznę i wrócimy z powrotem? Ciekawe, gdzie podziewa się reszta chłopaków.
- Braylee - słyszę znajomy głos wyrywając mnie z myśli.
- Jestem tutaj - zawołałam wychodząc z garderoby na chwilkę.
- Hej - odetchnął po wejściu do mojego pokoju. Spojrzałam na jego strój. Miał na sobie czarne jeansy i ładny t-shirt. Zazwyczaj łatwiej jest spojrzeć na to co chłopcy mają na sobie, a następnie zdecydować co ubrać, bo prosząc ich o pomoc jest jak mówienie do ściany. Ale czasami mogą być pomocni.
- Pozwól mi się przebrać i możemy iść - uśmiechnęłam się do Ashtona i wróciłam do garderoby. Zdecydowałam się na wyblakłe, ciemne rurki i szaro-biały sweter z długim rękawem. Pobiegłam do łazienki aby szybko się przebrać. Sprawdziłam makijaż i włosy, które wciąż wyglądały przyzwoicie.
- Tata do ciebie napisał - Ashton spojrzał się na mnie gdy weszłam do pokoju.
- Możesz przeczytać? - nigdy nie przeszkadza mi to, że Ashton bierze mój telefon czy któryś z chłopaków w takiej sprawie.
- Chcesz tego? - skinęłam głową rozglądając się za jakimiś butami - Powiedział, że musi złapać lot nocny do Perth dzisiaj i nie wróci do poniedziałku.
- Mógłbyś mu odpisać? - skinął głową - Napisz "w porządku tato. Bądź ostrożny, kocham cię xx" - spojrzałam jak odpisywał.
- Odpowiedział, że też cię kocha i prosi abyś się nas zapytała czy będziemy z tobą, bo nie chce żebyś spędzała ten weekend sama. Powiedział, że będzie spokojny gdy będzie wiedział, że będziemy tutaj chronić cię. - mój tata nienawidzi zostawiać mnie samą. Normalnie kiedy musi wyjechać przyjeżdżają do mnie moi kuzyni i spędzamy razem czas.
- Nie jestem dzieckiem - wydęłam wargi, ślizgając się na moich butach.
- Cóż, my zostajemy, więc musisz to przeboleć - pokazał mi język. To nie jest pierwszy raz, chłopcy są tu cały czas. Skrycie byłam wdzięczna, że Ashton przeczytał tę wiadomość. Nie lubię zostawać sama w domu, ale nie chciałam się do tego przyznać. Nawet w noce gdy mój tata jest do bardzo późna w pracy jestem trochę nerwowa. Nie śpię dobrze w pustym domu.
- Możemy iść coś zjeść? - masowałam żołądek - Umieram z głodu. - Luke  robi podobnie jak ty.
- Być może - zachichotałam - Ale to jest w porządku, przecież jest moim najlepszym przyjacielem.
- Ouch, myślałem, że to ja jestem twoim najlepszym przyjacielem.
- Jesteś, jesteś - prawda jest taka, że Ashton jest kimś więcej niż tylko przyjacielem, ale praktycznie zatrzymaliśmy się w strefie przyjaciół. Również potrzeba nowych znajomości , bo jestem ofiarą i używam ich piosenek do opisania mojego życia.
- Jest okej, rozumiem - mrugnął, a ja zarumieniłam się. - Chodźmy jeść - wstał podając mi mój telefon. Gdy szedł szturchnął mnie ramieniem o moje i poczułam gęsią skórkę.
- Gdzie idziemy? - zapytałam schodząc za nim po schodach.
- Nandos - zasugerował, a ja pisnęłam.
- Poważnie, ty jesteś jak bliźniak Luke'a.
- Bliźniaki - zaśmiałam się wyciągając telefon gdy wychodziliśmy z domu. Ashton zamknął zamknął drzwi do mojego domu, co dla mnie okazało się być śmieszne.

@brayleeboo - według mnie @ashton5sos i @luke5sos bliźniakami! #Twinies :) <3 #NajlepsiPrzyjaciele

@luke5sos - to dlatego, że oboje jesteśmy gorący @brayleeboo to nie jest dziwne skoro jesteś moim najlepszą przyjaciółką/bliźniakiem

@luke5sos - oh i baw się dobrze ;) @brayleeboo

@brayleeboo - ummm co? @luke5sos #zdezorientowana

@luke5sos - nic skarbie, do zobaczenia później ;) @brayleeboo

- Luke jest dziwny - zapięłam pasy, a Ashton zachichotał nerwowo odpalając silnik. Cóż, to jest coś nowego. Nigdy nie widziałam Ashtona zdenerwowanego. To nie jest pierwszy kiedy jesteśmy tylko we dwójkę, ale dziś wydaje się być inny.
- Nandos - wykonałam swój szczęśliwy taniec, gdy Ashton wyjeżdżał z podjazdu.
- Jestes taka urocza - zaśmiał się, a ja zarumieniłam. Uśmiechnął się do mnie pocierając moją nogę abym poczuła się komfortowo. Starałam się ignorować uczucie które mi towarzyszyło od jego dotyku. Ta energia która przechodziła przez moje ciało gdy mnie dotknie jest coraz trudniejsza do zignorowania. - Australia dobrze na ciebie działa - trzymał cały czas rękę na mojej nodze gdy jechaliśmy.
- Cóż, wy mi w tym pomagacie - uśmiechnęłam się oblizując wargi przed kontynuacją - Tęsknię za Kalifornią i mogłabym zabić za burgera w tej chwili, ale Nandos jest wspaniałe i Australia dość niesamowita.
- I ja jestem niesamowity - dodał z bezczelnym uśmiechem na twarzy.
- Nie przesadzajmy - drażniłam się a on pchnął moją nogę żartobliwie i następnie położył dłoń z powrotem na mojej nodze. W ciągu kilku ostatnich tygodni stał się zbyt przewrażliwiony. Czasami jest to minimalne i szybkie dotknięcie, ale kiedy nie ma chłopaków wygląda to inaczej. Gdy chłopcy są z nami jego dotyk jest sekretny. Zawsze jesteśmy wtuleni podczas oglądania telewizji, a chłopcy myślą, że to nic takiego, bo również o nich się opieram. On również ciągle przyciąga do uścisku lub przytula od tyłu.

Kiedy dotarliśmy do Nandos Ashton jeździł po parkingu szukając wolnego miejsca. nandos było całkiem zatłoczone biorąc pod uwagę, że jest to piątkowy wieczór.
- Jest jedno - wskazał na miejsce dość blisko drzwi.
- Dzięki skarbie - mrugnął powodując, że znowu się zarumieniłam. Ma w sobie coś takiego, że powoduje u mnie rumieńce. Zaparkował i wysiedliśmy z samochodu wprost na rześkie powietrze. Ashton podszedł i złapał moją rękę przeplatając nasze palce. Przygryzłam wargę patrząc na nasze ręce które razem pasowały perfekcyjnie. W ciągu ostatnich kilku tygodni, zaczęłam dostrzegać, że wszystko co Ashton i ja robimy razem wydaje się, że doskonale do siebie pasuje. Nie ma niczego co zrobimy z Ashtonem jest dziwne lub nienaturalne. Wydaje się, że po prostu przypadliśmy sobie do gustu.
Zamówiliśmy nasze jedzenie, a Ashton po prostu spojrzał się na mnie i uśmiechnął. Nie mówił nic tylko gapił się i uśmiechał.
- Okej, jesteś dziwny, co się dzieje? - zaśmiałam się rozglądać czy chłopcy zaraz nie wyskoczą i cholernie mnie wystraszą, czy coś.
- Nic. Jestem po prostu bardzo szczęśliwy - zastanawiam się, czy kiedykolwiek zdobędę ten cudowny akcent? Prawdopodobnie nie, ale dziewczyna może pomarzyć.
- Szczęśliwy? - uniosłam brwi, a on skinął mieszając słomką swój napój. Czekałam aż wyjaśni co miał na myśli mówiąc szczęśliwy, ale po raz kolejny był cicho. – Dlaczego tak jest? – naciskałam, ale on tylko wzruszył ramionami. Wiedziałam, że nie powie mi nic więcej. – Jesteś irytujący – wypuściłam z siebie głębokie westchnięcie.
- Kochasz to – przewróciłam oczami, ale oboje wiedzieliśmy, że to prawda. Uwielbiam wszystko co chłopcy robią, kiedy są nieznośni jak cholera nie mogę pomóc, ale uwielbiam każdą chwilę z nimi. – Czy myślisz, że kangur mógłby być dobrym psem obronnym? – zapytał przypadkowo. Wzruszyłam ramionami nie rozmyślając nad jego przypadkowym, głupim pytaniem.
- Pewnie nie miałeś okazji zobaczyć filmu ”Kangur Jack”?
Resztę czasu spędziliśmy rozmawiając o przypadkowych rzeczach. Nie było momentu żebyśmy siedzieli w niezręcznej ciszy. Nasza rozmowa płynęła, rozmawiając z nim jest po prostu swobodne i jest coraz łatwiejsza gdy znam go coraz lepiej.
- Czy kiedykolwiek powiedziałem ci, że jesteś piękna? – uśmiechnął się Ashton, a ja zarumieniłam się spuszczając wzrok. Moje blond włosy zakryły twarz i przygryzłam wargę aby nie powiedzieć czegoś głupiego. Czasami on ma tendencję do zbicia mnie z tropu z jego zuchwałymi komentarzami. – Hej, nie - jego palce spoczywały pod moją brodą i podniósł delikatnie głowę – Nie ukrywaj się przede mną – mruknął łagodnie – Jesteś piękna, Braylee Ann.
- Nie czuję się piękna – mruknęłam cicho do siebie opuszczając oczy patrząc się na jego wyciągnięte ramię.
- Otóż jesteś i zamierzam ci to udowodnić – oświadczył poważnie schylając głowę aby spotkać mój wzrok – Dlaczego uważasz, że nie jesteś ładna? - kiedy upewnił się, że nie złamię naszego kontaktu wzrokowego przeniósł głowę do normalnej wysokości. Jego ręka przeniosła się z brody do mojego policzka, gdzie delikatnie przejechał kciukiem.
- Ja tylko – westchnęłam nie wiedząc jak wyjaśnić mu to. Normalnie nie ufam wystarczająco ludziom aby o tym mówić, ale ufam Ashtonowi bardziej niż komukolwiek, z wyjątkiem Luke’a. - Byłam prześladowana jako dziecko, bo moja mama zmarła. Powiedziano mi, że jestem brzydka i dlatego umarła, bo nie chciała brzydkiej córki. Przeniosłam się do innej szkoły co było dobre, ponieważ byłam z Jordanem. Potem przeniosłam się do Kalifornii, a tam ludzie lubili mnie tylko dlatego, że mój ojciec jest bogaty.
- Cóż, ja polubiłem cię zanim dowiedziałem się, że jesteś bogata – jestem wdzięczna za to. Wiem w głębi serca, że ci chłopców nie dbają o to, że jestem bogata, cóż to mój ojciec jest bogaty, ja nie mam nic i nie chcę żyć z tych pieniędzy. Chcę samodzielnie zarabiać i mieć własne życie.
- Jesteś daleko do bycia brzydkim Braylee – jego ręka spoczywała obok mojej pocierając kciukiem tam i z powrotem delikatnie powodując gęsią skórkę na moich plecach.

Kiedy skończyliśmy jeść zaczęłam wyciągać mój portfel aby zapłacić za swoją połowę kiedy Ashton wyrwał mi go.
- Nie, ja płacę – uśmiechnął się, a ja rzuciłam mu pionujące spojrzenie. – Nie walcz ze mną, bo zacznę cię łaskotać – ostrzegł, a ja westchnęłam ponosząc klęskę. Ja po prostu zapłacę za film i przekąski.
- Gotowa? – skinęłam i udaliśmy się w stronę wyjścia. Ashton położył dłoń na moich plecach jak szliśmy przez zatłoczoną restaurację.
Kiedy byliśmy w samochodzie Ashton zapalił samochód, ale nie ruszaliśmy.
- Ash, nie jedziemy? – zapytałam patrząc się na niego. Jego palce były obejmowały dolną części kierownicy, podczas gdy on patrzył przez okno w zamyśleniu.
- Hmm - spojrzał na mnie, uwalniając jego napięty uchwyt na kierownicy – Oh racja – zaśmiał się nerwowo ruszając.
- Wszystko w porządku? - mój uśmiech zanikał jak badałam jego nerwowe rysy twarzy. – Wyglądasz dziwniej niż wcześniej.
- Mam się dobrze – mignął mi jego słynny uśmiech kiedy obracał się na siedzeniu, aby uzyskać jasny obraz, gdy wycofywał się z miejsca parkingowego. – I wcześniej nie byłem dziwny! - próbował się bronić, ale jego nerwowy chichot martwił mnie. Włączył radio tylko dlatego aby wypełnić ciszę gdy jechaliśmy, było czuć napięcie.
- Nie jedziemy na film? – zapytałam, a on potrząsnął przecząco głową stukając palcami o kierownicę.
- Nie, Lukey przyjedzie – burknęłam w odpowiedzi gdy jechaliśmy przez miasto. Chłopak wciąż wyglądał na zdenerwowanego, ale nie wiedziałam dlaczego.
- Chłopcy będą? - spodziewałam się, że będzie się świeciło w moim domu, ale było ciemno i pusto. Już oczekiwałam tutaj resztę którzy niszczą wszystko. Chłopcy znają kod do garażu i mogli w ten sposób wejść do mojego domu.
- Um może - stał się jeszcze bardziej niespokojny, jak zbliżaliśmy się do mojego domu, a teraz, jak byliśmy tu był zbyt zdenerwowany. Wysiedliśmy z auta i niezręcznie podeszliśmy do domu. Kiedy dotarliśmy Ashton się zatrzymał. – Zostawiłem telefon w samochodzie. Zaraz wrócę – skinęłam, a on odszedł. Ashton naprawdę zachowywał się dziwnie dzisiaj, a ja nie mogłam zrozumieć dlaczego. Nienawidzę wchodzić do ciemnego domu. Jest coś w rodzaju strachu, że ktoś wyskakuje i mnie zabija, kiedy najmniej się tego spodziewasz.
- Halo – zawołałam zapalając światło. – Luke? – zawołałam ponownie – Cal, Mikey? – westchnęłam wchodząc do środka ściągając buty. Wciąż było cicho. Cisza była kiedyś czymś do czego byłam przyzwyczajona, ale teraz to rzadkość, gdy chłopcy tutaj jest zawsze głośno.
- O kurwa - natknąłem się na coś leżącego w głównym obszarze, który prowadzi do salonu, kuchni, na piętrze, lub do dwóch innych korytarzy, które prowadzą do tyłu domu. – Co do cholery - pochyliłam się i podniosłam małego brązowego pluszowego misia. Zawiązaną wokół szyi miał piękną białą wstążkę do której przyczepiona była karta.

Obserwuj światło, piękna <3

- Światło? -mruknęłam do siebie, rozglądając się wokół. –Ach! - szepnęłam zauważając kilka ciągów białych lampek Bożych Narodzeniowych ułożonych na podłodze. – Ashton? – zawołałam z tyłu domu. Lampki prowadziły mnie do piwnicy, gdzie czekała na mnie kolejna niespodzianka. Pochyliłam się aby podnieść białą różę.

Zejdź na dół ślicznotko, chcę ci coś pokazać <3

Musiałam powstrzymać od pisku uśmiechając się jak idiotka. Nie jestem pewna co tu się dzieję, ale myślę, że spodoba mi się to. Otworzyłam drzwi do piwnicy i delikatne dźwięki na gitarze znanej melodii wypełniły moje uszy.
Uśmiechnęłam się ściskając nos gdy dotarłam do podnóża schodów. Luke, Calum i Michael siedzieli na stołkach przed kanpą, jedno było wolne pomiędzy Lukiem który siedział na końcu, a Calumem. Michael i Luke trzymali gitary, a Luke brzdękał delikatną melodię.
- Chłopaki co – nie dokończyłam, ponieważ Ashton przyłożył palec na moich ustach.
- Ćśś.. żadnych pytań, tylko usiądź – położył rękę na plecach ponownie prowadząc mnie do jednej z kanap. Kiedy już stał obok chłopaków uśmiechnął się do mnie i usiadł na stołku między Calumem i Lukiem. Michael spojrzał na Luke'a, a ten skinął głową i obaj zaczęli grać. Calum zaczął śpiewać, a ja się uśmiechnęłam.

‘’Your hand fits in mine
Like it's made just for me
But bear this in mind
It was meant to be
And I'm joining up the dots with the freckles on your cheeks
And it all makes sense to me”

Luke obdarzył mnie małym uśmiechem kiedy otwierał usta aby zacząć śpiewać.

‘’ I know you've never loved
The crinkles by your eyes
When you smile
You've never loved
Your stomach or your thighs,
The dimples in your back at the bottom of your spine
But I'll love them endlessly

I won't let these little things slip out of my mouth
But if I do
It's you
Oh, it's you they add up to
I'm in love with you
And all these little things”

Luke uśmiechnął się do mnie, jak śpiewał cicho za Calumem. Ja siedziałam zdumiona, ale również bardzo zmieszana. Michael zaczął śpiewać, a Ashton uśmiechnął do mnie.

‘’ You can't go to bed without a cup of tea
And maybe that's the reason that you talk in your sleep
And all those conversations are the secrets that I keep
Though it makes no sense to me”

Ashton spojrzał przerażony jak zaczął śpiewać. Mówi, że jest strasznym piosenkarzem, ale ma niesamowity głos.

‘’ I know you've never loved
The sound of your voice on tape
You never want
To know how much you weigh
You still have to squeeze into your jeans
But you're perfect to me

I won't let these little things slip out of my mouth
But if it's true
It's you,
It's you they add up to
I'm in love with you
And all these little things

You'll never love yourself half as much as I love you
And you'll never treat yourself right, darling, but I want you to.
If I let you know I'm here for you
Maybe you'll love yourself like I love you, oh”

Myślę, że jeśli ktoś miałby śpiewać solówkę Nialla oprócz jego samego chciałabym, żeby to był Calum i chciałabym powiedzieć, że zrobiłby to sprawiedliwie. Ashton zlazł ze stołka i podszedł do kanapy stojąc naprzeciwko mnie wciąż śpiewając.

‘’ And I've just let these little things slip out of my mouth
'Cause it's you,
Oh, it's you,
It's you they add up to
And I'm in love with you
And all these little things

I won't let these little things slip out of my mouth
But if it's true
It's you,
It's you they add up to
I'm in love with you
And all your little things”

Chłopcy skończyli grać.
- Braylee Ann Cole, chciałabyś być moją dziewczyną? - uśmiechnęłam się do niego, a mój nos zmarszczył się.
- Oczywiście - uśmiechnął się i od razu wspiął się na kanape trzymając mnie w ciasnym uścisku.
- Aww - usłyszałam jednoczesny pisk trzech chłopców z ich grubymi azjatyckimi akcentami. Roześmiałam się głośno z moich najlepszych przyjaciół, jak mój chłopak przytulił mnie mocno. Dałam z siebie wszystko, aby owinąć ramiona wokół niego i westchnęłam szczęśliwie.

_________________________________
Jest 5 ! :)
Nie jest on jakoś mega super przetłumaczony - przepraszam.
 Jestem ciekawa Waszych reakcji na temat potoczonych wydarzeń. Piszczcie, piszcie! :D

Kiedy następny? Nie wiem. Staram się każdego dnia po trochu tłumaczyć, więc trzymajcie kciuki aby następny pojawił się następnego tygodnia :D

Pojawiły się zakładki: SPAM i INFORMOWANI, więc jeśli chcecie być informowani lub macie bądź polecacie jakieś fanfiction piszcie w tych zakładkach.

Pozdrawiam, Ann. ;)
#HateMePL

piątek, 19 września 2014

Rozdział 4 / Stuttering

The Friday Night Boys - Stuttering

- Braylee Ann! - słyszałam jak Luke mnie wołał używając mojego drugiego imienia. Robił tak przez cały tydzień po tym jak podstępem udało mu się wyciągnąć jakie ono jest. Jęknęłam spoglądając na mój iHome leżący obok mojego łóżka wskazujący godzinę 08:24 nad ranem. Moje drzwi nagle się otworzyły i zostałam powitana pzez trzech uśmiechających się chłopaków. Czwarty gdzieś zaginął, ale przypuszczałam, że pozwolili pospać Michaelowi do czasu gdy będą u mnie. Mówią, że zazwyczaj wprowadzam go w lepszy nastrój.
- Lepiej być miły Lucas - wiedziałam, że nie było to jego pawdziwe imie, ale starałam się brzmieć na złą, ale prawda jest taka, że nie potrafiłabym być kiedykolwiek zdenerwowana na niego. Lukey ma zbyt duże serce i już okazał się być niesamowitym przyjacielem. Mogę być w błędzie, gdyż znam go dopiero niecały tydzień.
- To czas na twoją wycieczkę po Sydney, Madame - Calum powiedział z wydumanym akcentem, a ja opadłam na łóżko śmiejąc się. Gdy zaczęłam się smiać pozostała trójka dołączyła do mnie.
- Ale poważnie, obiecaliśmy pokazać ci dziś Sydney, a nie mamy mnóstwa czasu, więc się zbieraj. - Ashton wyjaśnił. Spojrzałam jeszcze raz na zegar aby upewnić się, że mam dobry czas. Rzeczywiście, nie było nawet 08:30 w sobotni ranek, a zostałam już obudzona przez trzech błaznów.
- Czy to nie może poczekać do jutra? Śpiąca jestem - schowałam głowę w poduszkę mając nadzieję, że zrezygnują.
- Nope - mogłam usłyszeć uśmieszek w głosie Luke'a. Wspominali coś o zwiedzaniu Sydney w godzinach porannych, ale nie sądziłam, że dla nich rano będzie przed południem.
- Proszę - jęknęłam, a Ashton się śmiał. Ma taki uroczy śmiech, że nie mogę się nadziwić. Nie zrozumcie mnie źle, nie jestem taką dziewczyną, która właśnie poznaje chłopaka i już planuje całą ich przyszłość. Mówię tylko, że Ashton jest uroczy i nie pomijam tego faktu. Również mogę być trochę nim zauroczona, ale to jest normalne.
- No dalej Braylee. Wstajemy, wstajemy - i ten cholerny śmiech którym obdarza mnie za każdym razem.
- Nie - mruknęłam tuląc się głębiej w poduszkę. Nagle poczułam duże obciążenie na moim tyłku. - Ashton - jęknęłam patrząc na Luke'a i Caluma stojących wciąż w tych samych miejscach oglądając tą scenkę z rozbawieniem.
- No dalej - Ashton zachęcał jednocześnie chichocząc.
- Zostaw - jęknęłam opadając z powrotem na poduszkę.
- Nie pozostawiasz mi wyboru - zaczął mnie łaskotać upewniając, że łaskocze mnie wokół bioder. Dowiedział sie, że to moje najbradziej łaskotliwe miejsce. Chłopcy wykorzystują w pełni ten fakt, że mam dużo łaskotek.
- Ash, przestań - śmiałam się, cicho krzycząc. Starałam się kręcić na wszystkie sposoby aby uciec od jego łaskotania. Ashton podparł się na kolanach po obu stronach mojego ciała próbując bardziej mnie łaskotać.
- Ała, dobry boże - Ashton jęknął, a jego ciężar ciała zniknął. Przewróciłam się na plecy aby zobaczyć jak Ashton toczy się obok mnie ściskając, um.. jego obszar.
- O mój boże - przyłożyłam rękę do ust aby stłumić śmiech który się we mnie wzbierał. - Ashton, ja - chłopak głośno jęknął - Ja przep..
- Po prostu, ćśś.. - obrócił się aby zakopać głowę między poduszki.
- Cóż, to było urocze - Calum powiedział nonszalancko, a Luke prychnął na jego komentarz starając się nie śmiać. Również starałam się jak mogłam aby się nie śmiać.
- Zamknij się - Ashton zajęczał pokazując środkowy palec Calumowi. Jego napięte ciało powoli zaczęło się relaksować i przykucnął.
- Ubierz się. Bedziemy czekać na dole - Luke spojrzał się na mnie, a ja w odpowiedzi skinęłam głową. Wraz z Calumem wyszli z mojego pokoju, a ja jestem prawie pewna, że Calum zwędził coś z mojej toaletki, ale nie jestem pewna co to było.
- Pzepraszam - zachichotałam cicho czując wstyd. Oparł się na łokciu i spojrzał na mnie.
- Jest okej - zachichotał cicho, a ja zaczerwieniłam się ciągnąc koc na głowę.
- Stop - zaśmiał się ściągając koc całkowicie ze mnie.
- Dobra - westchnęłam ciężko i dość dramatycznie. - Luke prawdopodobnie wyciągnie mnie z domu tak jak wyglądam, jeśli nie wstanę - spojrzałam na moje jasno niebieskie szorty i czarną koszulkę. Na szczęście zawsze noszę biustonosz do spania, nawet jeśli uważam to za dziwne gdy w domu jestem tylko ja i tata.
- Całkiem możliwe, jako że twój strój jest seksowny sam bym go ubrał. Odwracając sie będę głupim i głupszym - zaśmiałam się na jego odniesienie, ignorując jego sprośny komentarz.
- Gdzie jest Mikey? - ziewnęłam rozciągając się bez wstawania z łóżka jeszcze. Opóźniałam to tak długo jak to było możliwe.
- Śpi. Pojedziemy do niego po drodze.
- Dlaczego nie pojechaliście najpierw do niego? - jęknęłam, a on tylko się uśmiechnął schodząc z łóżka.
- On jest nieustępliwy i żaden z nas nie chciał się nim zająć. Michael nie jest poranną osobą tak jak my - chłopcy zazwyczaj śpią przez cały ich poranek i nie funckonują prawidłowo aż do lunchu. Kiedy zapytałam dlaczego byli tak rozbudzeni pierwszego dnia wzruszył ramionami i powiedział, że to było dziwne dla nich i nie rozumieli dlaczego byli tacy rozbudzeni.
- Lepiej żebyś była ubrana, panienko! - słyszałam Luke'a z domieszką surowego głosu.
- Ubierz się, będę na dole - pociągnął mnie do góry na co wydęłam wargi.
- Czy jest mój ojciec? - podeszłam do szafy zastanawiając się jak oni tutaj się dostali.
- Wpuścił nas gdy wychodził - usłyszałam jak coś spadło na moje biurko, a Ashton szybko podniósł i odłożył z powrotem. Ci chłopcy nie mogą niczego dotykać. Zawsze robią bałagan wśród moich rzeczy.
- Nie wiem co ubrać - jęknęłam dramatycznie leżąc na podłodze przed szafą.
- Nawet nie spojrzałaś - zaśmiał się, a ja usłyszałam coraz bliżej jego kroki.
- Jestem zmęczona - próbowałam bronić swoje działania.
- Skoro tak mówisz - zaśmiał się - Ubierz to - złapał niebieskie, obcisłe jeansy z dużą ilością dziur. Ściągnął je z wieszaka i rzucił je prosto na moją twarz. Wieszam wszystko co tylko może być wieszane.
- Dobry wybór proszę pana, ale to było niepotrzebne - śmialiśmy się gdy zabrałam spodnie z mojej twarzy. - Um - skanowałam moją koszulkę.
- Hej, weż tę białą z długim rękawem - wziął i rzucił mi ją. - Teraz się ubieraj - skarcił mnie żartobliwie, a ja się uśmiechnęłam. - Ja położę się na twoim łóżku, gdy będziesz się przebierać, więc nie możesz wrócić do spania na podłodze - zaśmiałam się wiedząc, że prawdopodobnie tak by się stało. Ashton wrócił do pokoju, a ja zabrałam rzeczy i poszłam do łazienki. Szybko umyłam zęby i twarz i wzięłam prostownicę. Nałożyłam trochę podkładu, użyłam eyelinera i mascary przed wyprostowaniem włosów.
- Pośpiesz się, nudzę się - sposób w jaki powiedział, że się nudzi sprawiał, że miękłam. Nie mogę przeżyć ich akcentów, chciałabym mówić z takim akcentem, ale nie, bo tkwię z amerykańskim akcentem, czasem mam trochę południowy akcent, ponieważ mieszkałam w Georgii przez jakiś czas mojego dzieciństwa.
- Jestem prawie gotowa - zawołałam. Boże, mogłam sobie tylko wyobrazić co Luke i Calum robią na dole. Mam nadzieję, że nie zniszczyli mojego domu. Do stroju dodałam jasno niebieski szalik i upewniłam się, że moje włosy są dobrze ułożone przed wyłączeniem prostownicy i powrotem do pokoju. Usłyszalam go jak chichotał jak dziecko, a ja przewrociłam oczami. Podeszłam do szafy potykając się na moich czarnych butach przed podejściem do łóżka gdzie Ashton robił coś na moim telefonie.
- To moje głupku - uderzyłam go w ramię wiedząc, że nie zaboli go to tak bardzo.
- Ał, dlaczego jesteś taka brutalna? - zachichotał kręcąc się na łóżku.
- Dlaczego masz mój telefon? - zignorowałam jego pytanie, a on tylko się uśmiechnął. Musiałam walczyć z uśmiechem który wkradał się na moją twarz.
- Bez powodu - przewróciłam oczami i wyrwałam mu go z rąk.
- Chodźmy zanim Lucas wywlecze nas stąd - spojrzałam na zegarek który wskazywał 9:15.
- Dobra - westchnął głęboko i wstał z łóżka. Wyszliśmy z pokoju schodząc na dół aby znaleźć - jak Ashton ich nazwał - głupiego i głupszego.

@ashton5sos- Wow Bray, rumienię się ;) @brayleeboo

Przeczytałam powiadomienie, które pojawiło się na moim telefonie. Pokręciłam głową i odblokowałam telefon aby zobaczyć co zrobił.
- Trzymaj się z dala od mojego telefonu kretynie - Śmialiśmy się wchodząc do salonu, gdzie Luke i Calum siedzieli na kanapie oglądając telewizję.
- Coś dobrego musiało się wydarzyć, mówiąc, że chcesz ciało Ashtona - Luke się uśmiechnął.
- Zrobił dla ciebie striptiz? Czasami dla nas robi - Luke zachowywał się jakby to była normalna rzecz na świecie.
- O boże - zaśmiałam się kręcąc głową. Weszłam na twittera pisząc, że nałogiem Ashtona jest włamywanie się na mój telefon i że jest idiotą.
Pojawiło się u mnie wielu nowych obserwatorów w tym tygodniu dzięki temu, że chłopcy do mnie tweetują. Wszyscy się pytają czy my się spotykamy. Niektórzy są podli, ale większość z nich jest miła i słodka. Mogę sie do nich odnosić, bo też jestem fanką, ale po prostu nie fangirluję na punkcie tych chłopaków gdyż o nich nie wiedziałam. Ale jestem pewna, że gdybym ich nie spotkała, a znalazła ich w internecie fangirlowałabym dosyć mocno na ich punkcie.
- Idziemy teraz? Czy najpierw mogę coś zjeść? - położyłam rękę na brzuchu, gdy zaczęło mi burczeć w brzuchu.
- Możemy się zatrzymać i pójść do McDonalds zanim pojedziemy nakłaniać Michaela do wstania z łóżka. - zaproponował Ashton kiedy zakładaliśmy nasze kurtki.
- Pan jest geniuszem! - uniosłam rękę aby przybić piątke.
- Tak, geniusz! - przybił piątkę trochę mocniej niż przypuszczałam i tylko się uśmiechnął do mnie gdy wstrzymywałam pieczenie. Rzecz którą lubię w tych chłopakach jest to, że traktują mnie tak jak każdego innego (z wyjątkiem niewielkiej ilości niezręcznego dotknięcia).

Udaliśmy się do samochodu Ashtona wraz z Lukiem i Calumem omawiających kilka spraw związanych z dzisiejszym koncertem. Zamknęłam za nami drzwi upewniając się wcześniej, że mam telefon i portfel.

@ashton5SOS -@brayleeboo nazwała mnie geniuszem :) i to bez sarkazmu! #NajlepszyDzień

Uśmiechnęłam się do siebie retweetując jego tweeta.
- Dlaczego wzieliśmy samochód Ashtona? Samochód Braylee jest lepszy, większy i nie musimy się martwić, że się zepsuje - Calum przerwał rozmowę z Lukiem zanim doszliśmy na podjazd. Calum ma obsesję na punkcie mojego samochodu.
- Możemy wziąć mój, jeśli chcesz - wzruszyłam ramionami - Ale Ashton prowadzi, ponieważ nie mam pojęcia gdzie mnie zabieracie - wpisałam kod na klawiaturze aby drzwi garażu się podniosły.

@ashton5SOS - i mogę prowadzić jej samochód! To na prawdę jest mój najlepszy dzień! @brayleeboo czas na #SydneyTour !

Słyszałam plotki o tym, że niby ja i Ashton spotykamy się. Dla nich to zagadka od dnia kiedy spotkałam go.
- Oh, tutaj - rzuciłam do niego klucze. Uśmiechnął się i zaczął iść w kierunku samochodu. Włączyłam mojego iPoda i "Friday Night Boys" wypełniały nasze uszy. Powoli wprowadzałam ich do nowej muzyki, a oni robili to samo.
- Co to za jedni? - zapytał się Ashton bębniąc palcami o kierownicę. On zawsze bębni, ma tendencje do wpadania kłopotów poprzez bębnienie na lekcji.
- Stuttering - odpowiedziałam, a on skinął głową skupiając się na muzyce gdy jechaliśmy po okolicy.

@luke5SOS - pokazując dziś @brayleeboo Sydney z chłopakami :-)

@brayleeboo - Lukey twój nos na tym uśmiechu jest dziwny, ale myślę, że to fajne, joł :) @luke5SOS

- Nie nawidzę McDonalds - westchnęłam kiedy Ashton kładł jedzenie na moich kolanach. Luke i Calum sapnęli za mną, a ja przewróciłam oczami.
- Nie pozwól aby Michael usłyszał jak tak mówisz - spojrzałam się dziwnie na niego , a on pokręcił głową z uśmiechem.

Gdy dotarliśmy do domu Michaela, jego miła mama wpuściła nas mówiąc ''miło ciebie poznać'' i chciałaby zobaczyć się ze mną później, a my pobiegliśmy do góry.
- Wstawaj Mikey! - wbiegłam do jego pokoju wskakując na jego łóżko. Po kilku wykrzykniętych przekleństw, kilku skargach i śniadaniu zjedzonym w łóżku przez Michaela byliśmy w drodze na nasz dzień w Sydney.

Spędziłam dzień na zwiedzaniu Sydney z czterema chłopakami, którzy pokazali mi wszystko. Byli pewni, że pokocham to miasto. Nie przypuszczałam, że w ciągu tygodnia poznam takich przyjaciół. Przyjaciół, o których zawsze marzyłam, ale nigdy nie miałam. Ci chłopcy nie są fałszywi jak ludzie, których poznałam w Kalifornii lub tych, którzy plotkowali o mnie i śmierci mojej mamy w Michigan.
- Tutaj będziemy występować - Ashton wskazał. Na scenie znajdowały się już instrumenty chłopców i mieli około 20 minut do próby dźwięku
- Witaj brachu! - powitał gościa, który do nas podszedł. Reszta chłopaków poszła w różnych kierunkach kiedy przyjechaliśmy tutaj zostawiając mnie i Ashtona samych. Czekałam cierpliwie, kiedy Ashton rozmawiał przy okazji rozglądając się. Nie umiałam się doczekać kiedy usłyszę ich na żywo, niby słyszałam już ich w garażu, ale nie wydaje mi się to takie same.
- Leelee, chodź z nami za kulisy. Będziesz mogła tam zostawić swoje rzeczy - Calum szarpnął mnie za rękę ciągnąc mnie z dala od Ashtona, który rozmawiał z kimś od dźwięku związanych z dzisiejszym koncertem.
- Podekscytowany? - zaczęłam rozmowę z Calumem, który podskakiwał od kąd weszliśmy za kulisy.
- Ooo tak! - uśmiech na jego twarzy pokazał mi, że na prawdę kocha to. - Jesteś podekscytowana tym, że usłyszysz nas na żywo?
- Ooo tak! - naśladowałam jego wcześniejsze słowa powodując u niego chichot. .- Osobiście wciąż nie jestem przekonana, że jesteście dobrzy - zażartowałam. Wiedziałam, że oni są niesamowici, a oni wiedzieli co o nich sądzę. - Mam nadzieję, że nie stracę dziś mojego cennego czasu.
- Oh, cennego czasu? Siedząc w domu i oglądając Netflix? - obydwoje wiedzieliśmy, że dokładnie robiłabym to gdybym była w domu - Powinnaś nam dziękować za to, że ratujemy cię przed nudnym życiem.
- Dlatego dziękuję ci, sir. - przeróciłam oczami, a on wybuchł śmiechem. Jego śmiech wywołał uśmiech na mojej twarzy. Dzięki ostatniemu tygodniowi byłam szczęśliwsza niż kiedykolwiek. To pozwala mi zapomnieć o tych wszystkich bzdurach i być normalną nastolatką.
- Oto jesteśmy - otworzył drzwi do pomieszczenia gdzie było kilka kanap, a co najważniejsze, było jedzenie. Byłam głodna, a ostatnią rzeczą co jedliśmy było te obrzydliwe śniadanie.
- Cóż, witaj Lucas. Miło cię tutaj widzieć - Luke właśnie stał przy jedzeniu biorąc co tylko chciał. Chłopak podał mi czekoladowe ciasteczka i puszkę 'pop'.
- Dzięki kumplu - uśmiechnęłam się.
- Bray, chodź zagrać ze mną w Call Of Duty! - Michael zawołał z miejsca w ciemnym kącie.
- Duty calls - dziwnie się pożegnałam z nimi i w podskokach podeszłam do Michaela. Wzięłam drugi kontroler z małego stolika zanim usiadłam koło chłopaka. Graliśmy w ciszy, jedynie można było słyszeć dźwięki z telewizora i muzykę włączoną przez Caluma i Luke'a. Byli coraz nakręceni koncertem i pili dużo redbulla.
- Czy to wszystko co zawsze robicie? - zapytałam. Otworzyłam swój napój biorąc duży łyk. Chłodny płyn dawał wspaniałe uczucie mojemu suchemu gardłu.
- Nie, czasami jem - wzruszył wpisując coś na telefonie. Otworzyły się drzwi i ktoś ogłosił, że nadszedł czas na próbę dźwięku. Spojrzałam się aby zobaczyć jak Ashton wchodzi i siada z Lukiem nagrywając keek'a czy coś. Dwóch nieznajomych chłopaków rozmawiało przez telefon, dziwnie to wyglądało, ale przyzwyczaiłam się do tego.
- Chodź maluchu - Michael wstał ciągnąc mnie ze sobą.
- Nie, nie jestem mała. Przestań tak mnie nazywać. - skrzyżowałam starając się wyglądać poważnie.
- Ah, racja, kiedy urośnieś trzy lub więcej centymetrów i nabierzesz trochę wagi my zmienimy ci przydomek, ale do tego czasu jesteś 'mała'.
- To jest głupie - tupnęłam nogą wywołując u niego uśmiech.
- Kochasz to mała.
- Chłopaki, zróbcie coś aby Michael nie był taki podły!
- Michael, zostaw w spokoju tą biedną dziewczynę - Ashton podszedł stając blisko mnie.

Obserwowałam próbę chłopaków siedząc w kabinie dźwiękowej, ponieważ nie było miejsca na sali. Widząc ich na prawdziwej scenie po raz pierwszy odkąd oglądałam ich filmy YouTube, to było nierealne. Wyglądali bardzo naturalnie i nie potrafiłam się doczekać aż fani będą tutaj.
- Jesteś pewna aby stać w tłumie? - Luke zapytał się po raz dziesiąty.
- Tak po raz setny, chcę doświadczyć tego będąc w tłumie.
- Okej, ale.. - Ashton zaczął, ale przerwałam mu machając ręką.
- Jeśli nie poradzę sobie z fanami pójdę za kulisy - obiecałam. Chłopcy przygotowali mnie mówiąc, że ich fani interesują się ich przyjaźnią i oni chcą być pewni, że nie dostanę z ich strony żadnych przykrych słów. - Teraz mam zamiar iść stanąć dokładnie tam - wskazałam na miejsce w pobliżu, gdzie Calum stoi. To było wystarczająco blisko ściany, gdzie mogłam ich widzieć, ale wciąż chcę stać na uboczu od wszystkich fanów.
- Bądź ostrożna - Ashton był zaniepokojony, a ja za to go nie winię. Widziałam komentarze na twitterze. Niektórzy nie są zadowoleni, że chłopcy mają przyjaciela, który jest dziewczyną, co kompletnie rozumiem.
Koncert miał rozpocząć się w ciągu dwóch minut gdy znalazłam miejsce do stania.
- Hey, jesteś Braylee, co nie? Nowa koleżanka? - Podniosłam wzrok do góry który wcześniej spoczywał na moim telefonie, aby zobaczyć dwie dziewczyny może rok młodsze ode mnie stojące przede mną.
- Uh tak, jestem. - uśmiechnęłam się nieśmiało.
- Jesteś bardzo ładna - niższa powiedziala, a ja się uśmiechnęłam prawdziwym uśmiechem.
- Awww dziękuję, ty również jesteś ładna - dziewczyna miała ładne oczy i podbał mi się jej strój. Miała na sobie sukienkę,a na to założyła kamizelkę. Wyglądała uroczo.
- Czy ty i Ashton spotykacie się? - niemal się zakrztusiłam się słysząc pytanie drugiej dziewczyny. Zaśmiałam się cicho kręcąc głową.
- Nie, znam go jedynie nie cały tydzień. Jest fajnym facetem i to wszystko, ale jesteśmy tylko przyjaciółmi - zapewniłam ją.
- Możemy zrobić sobie zdjęcie z tobą? - skinęłam głową, a ona poprosiła jednego pracownika o zrobienia zdjęcia.
- Uśmiech - kiedy mężczyna zrobił nam zdjęcie spojrzałam się w prawo aby zobaczyć jak Ashton stoi w niewidocznym miejscu uśmiechając się do mnie.
- Kiedy koncert się skończy spotkajmy się tutaj, w porządku? - dziewczyny skinęły głową - Mam niespodziankę - kto by wiedział, że w ciągu kilku dni może zmienić się aż tak wiele.
- Możemy po prostu oglądać stąd? - chętnie się zgodziłam, nie cierpię stać sama - Jestem Emily - blondynka z krótkimi włosami się przedstawiła.
- A ja jestem Clarissa - wysoka dziewczyna z brązowo-blond włosami uśmiechnęła się do mnie.
- Podajcie mi wasze nazwy na twitterze - dziewczyny pisnęły gdy wpisałam ich nazwy i zaczęłam je obserwować. Zapisałam sobie w myślach aby przypomnieć chłopakom aby zrobili to samo. Kiedy chłopcy wbiegli na scene, zaśmiałam się jak Calum mrugnął do mnie. Luke obdarzył mnie zainteresowanym spojrzeniem na fakt, iż stałam z dwiema fankami, ale uśmiechnęłam się do niego, a on tylko wzruszył ramionami przed rozpoczęciem koncertu. Oglądałam i śpiewałam razem z tłumem upewniając się, że Emily i Clarissa się dobrze bawiły.
- Hey, chodźcie ze mną - podeszłam do ochroniarza, który blokował drzwi boczne.
- One są ze mną, Joey - obdarzył mnie gniewnym wzrokiem, a ja zaśmiałam się idąc za kulisy. Poznałam go wcześniej będąc z Ashtonem. Jego imię to Joe, ale nazywam go Joey aby go zirytować trochę. Kocham koncerty i mam nadzieję, że będę mogła przychodzić na nie częściej.
- Hey Bray - przywitał mnie Luke gdy weszłam do garderoby.
- Co tam, Lucas - uśmiechnęłam się do dwóch oniemiałych dziewczyn stojących obok mnie. - To jest Emily i Clarissa - wskazałam na nie - A to jest..
- O mój boże, ty jesteś.. - Emily była w szoku.
- Five Seconds of Summer - Clarissa dokończyła nim spojrzała się na mnie - Jasna chol.. - nie dokończyła, a ja zaśmiałam się - O mój boże, uwielbiam cię - uścinęła mnie.
Chłopcy przytulili dziewczyny robiąc sobie zdjęcia. Kiedy nadszedł czas i dziewczyny musiały iśc obiecałam im, że wyślę im wszystkie zdjęcia zrobione dziś i również obiecałam, że każdy z chłopaków zacznie obserwować je na twitterze.
- Jesteś najsłodszą dziewczyną - Michael poklepał moją nogę gdy usiadłam obok niego.
- Cóż, nie jestem pewna dlaczego wszyscy chcą poznać takich dziwaków jak wy, ale jeśli mogę to załatwić dla kogoś to dlaczego nie - wzruszyłam ramionami, a Michael popchnąl mnie żartobliwie.
- Dlaczego my spędzamy z nią czas? - Michael zaśmiał się - Ona jest taka podła.
- Myślę, że właśnie dlatego z nią spędzamy czas - Luke padł na kanapę obok mnie kładąc jego nogi na moje.
- Chłopaki, wy mnie kochacie i dobrze o tym wiecie.

Spędzałam każdy dzień z chłopakami, których mogę nazwać najlepszymi przyjaciółmi. W ciągu dwóch następnych miesięcy wszystko się na zawsze zmieniło.

_______________
Od tłumacza:
Rozdziały miały się pojawiać co poniedziałek, a już jest piątek. PRZEPRASZAM WAS! Ostatnio mam problemy z internetem i nie miałam jak dodać, ale jakoś przez telefon się staram.
Ważna sprawa:jedynie 2 komentarze w poprzednim rozdziale, a jest sporo wyświetleń i nie powiem trochę mi przykro, bo na prawdę nie wiem czy jest jakikolwiek sens tłumaczyć Hate Me. Tak więc:
5 komentarzy = nowy rozdział
Udanego weekendu! :)

wtorek, 9 września 2014

Rozdział 3 / Terrible Things


Od autorki: "Proszę pamiętać, że nie będę wykorzystywać całych piosenek jak tu, ale chciałam abyście poczuli te emocje :) to ma swój cel i ten rozdział ma prawie 4 000 slow, wiec"

Ważna informacja pod rozdziałem. Przeczytaj, proszę! :)
________________

 Od: Lukeypoo:) Gdzie jesteś?

Początkowo miałam zapisane jego imię i to było trochę mylące, więc zmieniłam na Lukeypoo mimo jego protestów, że to było zabawne i nie powinnam tego zmieniać. W chwili obecnej byłam w domu starając szybko się przebrać żebym mogła jechać do Luke'a zobaczyć ich próbę. Znamy się od dwóch dni, a już czujemy się komfortowo w swoim towarzystwie. Czasami wystarczy chwila i wiesz, że mieliście na siebie się trafić.

Do: Lukeypoo:) Jestem w drodze, bracie wyluzuj

Kiedy zatrzymałam się przed domem Luke'a poszłam prosto do garażu. Powiedzieli mi, że tam się spotkamy. Słyszałam jak grali przypadkowe nuty, a Luke śpiewał do siebie, co robi dość często jak zauważyłam.
- Przyjechałam - ogłosiłam kiedy weszłam do garażu
- Nareszcie, Ashy już się niepokoił - na słowa Caluma Ashton pacnął go w głowę.
- Zamknij się - wymamrotał podchodząc do mnie się przywitać. - Witamy na próbie - uśmiechnął się wskazując w głąb garażu, w którym rozmieszczone zostały różne instrumenty. Również znajdowały się zwykłe rzeczy jak znajdziesz w garażu, ale zostały one zepchnięte w bok garażu aby nie przeszkadzały im podczas próby.
- Czy to jest to czym jest? - zapytałam z sarkazem jak to często bywa. - Myślałem, że to było...
Michael przerwał mi: - Dobra pani sarkastyczna, siadaj - wskazał na kanapę. Wzruszyłam ramionami siadając na kanapie. Położyłam się na boku i czekałam aż rozpoczną grać. Cały dzień o tym mówili, jak są podekscytowani, że przyjadę posłuchać jak grają i muszę przyznać, że też jestem trochę podekscytowana. Oglądałam ich na youtube w nocy i są całkiem dobrzy.
- Wygodne - Ashton roześmiał się, a ja skinęłam głową.
- Tak więc, to jest cover "I Miss You" od Blink 182 - Luke powiedział przed rozpoczęciem gry. Ich głosy były nierealne i nigdy bym nie pomyślała, że ktoś może tak dobrze zagrać cover Blink 182.

@brayleeboo- instagram.com/video oglądam próbę tych głupków @5SOS @Ashton5sos @Luke5sos @calum5sos @michael5sos 

@brayleeboo- nie sa do bani, kto wiedział ;p @ashton5sos @Luke5sos @calum5sos @michael5sos

Opublikowałam krótki filmik na instagramie, który nagrałam, gdy grali.
- Więc.. - Michael spojrzał na mnie unosząc brwi. - Co o tym sądzisz?
- Cóż, nie jesteście do bani - wzruszyłam nonszalancko, a oni tylko patrzyli na mnie owierając szeroko oczy co spowodowało, że zaczęłam się śmiać. - Chłopaki jesteście naprawdę dobrzy. Śpiewać więcej - zażądałam radośnie machając ręką do nich aby zaczęli grać.
Nastepnę dwie godziny spędziłam w garażu słuchając ich jak grali różne utwory i wygłupiając się.
- Grasz na jakimś instrumencie Bray? - zapytał się Ashton podnosząc moje nogi i siadając po czym położył z powrotem moje nogi na jego.
- Potrafię grać na pianinie i flecie, ale nie grałam na flecie odkąd skończyłam 9 lat.
- Zawsze chciałem spróbować - Michael siedział na oparciu kanapy nad moją głową.
- Co? Grać na flecie? - zapytałam na co skinął głową. - Nie przegapiłeś za wiele - wzruszyłam odwracając się. Patrzenie na niego do góry nogami było wyzwaniem. - Wygląda lepiej niż jest.
- Powinnaś zagrać coś dla nas - Luke wskazał na keyboard. Westchnęłam wiedząc, że nie odpuszczą mi. Wstałam i podeszłam do instrumentu i usiadłam.
- Um.. - przerwałam kładąc palce na klawiszach. - O, to jest jedna z moich ulubionych. - zaczęłam grać Mayday Parade - Terrible Things, jedna z moich ulubionych piosenek fortepianowych. Uwielbiam te emocje, które czuję podczas gry.
- Podoba mi się twój styl dziewczyno - odezwał się Luke siadając obok mnie. Chłopak zaczął śpiewać, a ja uśmiechnęłam się słysząc jego nieskazitelny głos.

"By the time I was your age, I'd give anything
To fall in love truly, was all I could think
That's when I met your mother, the girl of my dreams
The most beautiful woman, that I'd ever seen
She said, "Boy can I tell you a wonderful thing?
I can't help but notice, you're staring at me
I know I shouldn't say this, but I really believe,
I can tell by your eyes that you're in love with me""

Michael zaśpiewał kolejny wers:

"Now, son, I'm only telling you this
Because life can do terrible things"

Spojrzałam na niego jak siedział dalej na tym samym miejscu. Zauważyłam, że Calum usiadł koło Ashtona, gdzie ja wcześniej siedziałam. Luke zaśpiewał dalej:

"Now, most of the time we'd have too much to drink
And we'd laugh at the stars and we'd share everything
Too young to notice, and too dumb to care
Love was a story that couldn't compare
I said, "Girl, can I tell you a wonderful thing?
I made you a present with paper and string
Open with care now, I'm asking you, please
You know that I love you, will you marry me?""

 Zamknęłam oczy, pozwalając aby muzyka wypełniła moje uszy. Moje palce dokładnie wiedziały, które klawisze przyciskać. Znałam tą piosenkę na pamięć i nie mogłam jej zapomnieć nawet jeśli bym próbowała. Sposób w jaki moje palce poruszały się po klawiaturze dało mi ulgę, jakbym pozwoliła opuścić swoje emocje poprzez muzykę. Michael zaśpiewał ponownie i mogłam poczuć gęsią skórkę na moich ramionach. Chciało mi się płakać, to było takie piękne:

"Now, son, I'm only telling you this
Because life can do terrible things
You'll learn, one day, I'll hope and I'll pray,
That God shows you differently" 

Poczułam jak Luke wstaje, gdy kontynuowałam grę. Usłyszałam cichy głos Caluma zwalniając grę. Zauważyłam, że moje oczy wciąż są zamknięte. Gdybym je teraz otworzyła przy tej części piosenki na pewno płakałabym. Ta część trafia do mnie za każdym razem.

"She said, "Boy can I tell you a terrible thing?
It seems that I'm sick and I've only got weeks
Please, don't be sad now, I really believe,
You were the greatest thing that ever happened to me"" 

Usłyszałam jak reszta instrumentów dołącza. Otworzyłam oczy aby zobaczyć Luke'a i Michaela grających na gitarach, a Caluma na basie. Ashton był za perkusją zatracony w piosence. Luke z pozostałą trójką śpiewali w tle:

''Slow, so slow I fell to the ground on my knees
So don't fall in love, there's just too much to lose
If you're given the choice, then I beg you to choose
To walk away, walk away, don't let her get you
I can't bear to see the same happen to you
Now, son, I'm only telling you this
Because life can do terrible things" 

- Whoa, jesteś dobra - Luke powiedział zdumiony. Pokręciłam przecząco głową i ze zdumieniem spojrzałam na nich.
- Wy jesteście niesamowici! - zawołałam. Emocje towarzyszące przy tym utworze dotarły do mnie i otarłam jedna zabłąkaną łzę.
- Czy ty płaczesz? - Ashton wstał od perkusji. Szybko podszedł do fortepianu gdzie jeszcze siedziałam. Skinęłam głową pozwalając zaśmiać się z łzami w oczach.
- Ta piosenka czasami trafia do mnie. - chłopak usiadł koło mnie owijając ręką moje ramiona. - To przypomina mi o mojej mamie. - bawiłam się palcami. - Była osobą, która nauczyła mnie jak grać. Kiedy zmarła nie chciałam zbliżać się do fortepianu, to nie było takie trudne, bo miałam tylko siedem lat, ale w końcu zaczęło mi brakować gry na pianinie. Wszystko co znałam wyleciało mi z głowy i traciłam się podczas gry, w wyniku czego skonczyłam grę po trzech godzinach. W ciągu dwóch lat kiedy odeszła, nigdy nie czułam jej bliżej mnie. Czułam się jakby siedziała kolo mnie i pouczała. - oblizałam wargi i poczułam jak ktoś owija rękę wokół mojej talii. Spojrzałam jak Luke siedzi obok mnie. Dwie różne dłonie umieszczone były na moich ramionach.
- Nauczyła cie dobrze, bo jesteś naprawdę niesamowita Braylee - odezwał się Luke, a ja uśmiechnęłam się do niego.
- Dzięki Lukey - poklepałam jego nogę kładąc głowę na jego ramieniu.
- Mam to! - Calum pobiegł.
- Kamera? - spojrzałam w górę.
- Tak, nagrałem to i jestem naprawdę zadowolony, że to zrobiłem. - wrócił do odtwarzania wideo naszego małego występu - Możemy umieścić to na youtube. Nasi fani pokochają to! - westchnęłam spoglądając na cztery błagalne twarze.
- Dobra - westchnęłam, a oni pochłonęli mnie w uścisku. - Nie potrafię oddychać - mruknęłam w klatkę piersiową Luke'a. - Dusze się. - wszyscy się śmiali i odsunęli się.
- Czy możemy iść coś zjeść? Umieram z głodu. - zapytał Luke.
- Szok - zauważyłam, a oni się zaśmiali.
- Nie do mac'a!- zwróciłam się do Michaela. Czegoś się nauczyłam w ciągu ostatnich 24 godzin. Na przykład, Michael ma obsesje na punkcie McDonalds. - Czy pizza. - a Luke ma obsesje na punkcie pizzy.
- Myślę, że mama będzie coś gotować. Chodźcie zobaczyć co zrobi. - Luke wstał. Zdarza się, że gdy chłopcy coś mówią zajmuje mi chwile aby zrozumieć co mówią przez ich akcenty. Mówiłam Luke'owi z dziesięć razy aby nie bełkotał, kiedy mówi do mnie, bo ciężko mi to zrozumieć, a on tylko stwierdził, że to głupie i śmialiśmy się z tego.
- Jest okej? - zapytał się Ashton jak oddaliliśmy się od pozostałych. Otarłam oczy upewniając się, że wyschły łzy.
- Tak. Dziwne pytanie, ale czy mój makijaż jest rozmazany? - Ashton zachichotał pocierając swoim kciukiem coś pod moim okiem.
- Jesteś doskonała, nawet nie widać, że płakałaś. - uśmiechnął się, a ja jestem pewna, że się zarumieniłam. Przeklinam cię, Ashtonie, za zdolności do wywoływania u mnie rumieńców, gdy nikomu innemu się jeszcze nie udało.
- Chodź zanim Luke zje wszystko. - szturchnął mnie ramieniem i poszłam za nim do domu.

- Cóż, ty musisz być Braylee - kobieta uśmiechnęła się podchodząc do mnie aby mnie przytulić. - Luke powiedział mi, że ma nową znajomą. - uśmiechnęła się do mnie odsuwając się od uścisku. - Jestem Liz. Mama Luke'a.
- Dzień dobry - uśmiechnęłam się starając być uprzejma - Milo panią poznać.
- Jakiż to piękny moment, ale um.. mamo, mogą zostać na obiedzie? - zapytał Luke.
- Oczywiście, zrobiłam więcej jedzenia wiedząc, że macie dziś próbę. Ci chłopcy zawsze są głodni. - zwróciła się do mnie, a ja zaśmiałam się kiwając na znak, że wiem o czym mówi.
- Ta, zauważyłem. - Luke wymamrotał coś w rodzaju, że jesteś jedna która odnosi się jak zawsze jest głodny.
- Idźcie na góre. Obiad będzie gotowy za jakieś dwadzieścia minut. - Liz wróciła z powrotem do kuchenki.
 - Zamawiam kontroler!- zawołał Michael wybiegając z kuchni. Liz tylko pokręciła głową na ich głośne zachowanie. Oczywiście była do tego przyzwyczajona.
- Biorę drugiego! - Luke pobiegł za nim, a Calum zaczął narzekać jakie to niesprawiedliwe. Ashton szturchnął mnie abym za nim poszła. Poszliśmy po schodach na górę do pokoju gdzie trójka chłopaków biła się o kontrolery.
 - Co, jeśli też chcę zagrać cymbały? - zażartowałam padając na łóżko Luke'a. Ashton podszedł i usiadł obok z większym wdziękiem niż ja.
- Okej, okej - Luke odepchnął Caluma. - Braylee gra pierwsza przeciw Michaelowi. - podał mi kontroler.
- Nie mówiłam tego poważnie - wymamrotałam biorąc kontroler. - W co gramy?
- Wresling - w połowie oczekiwałam Call Of Duty. - Dobra, zaczynamy - włączył grę i wybieraliśmy nasze postacie.
- Skurwiel - Michael wymamrotał klikając agresywnie w przyciski na kontrolerze. - Daj mi szanse - wykrzyknął, a ja śmiałam się ciągle go bijąc. - W jaki sposób jesteś taka dobra? - zapytał, kiedy wygrałam.
- Moi kuzyni to chłopcy i ciągle musiałam z nimi grać w gry wideo. Albo gry wideo albo bycie samemu, więc gry wideo, ponieważ często byłam sama.
- Moja kolej - Luke zabrał kontroler od Michaela.
- Stary próbowałem, ale jej się nie da pokonać! - Michael wyszeptał Calumowi, a ja śmiałam się. Ashton zachichotał obok mnie, a Luke rozpoczął grę. Grałam z trójką chłopaków, którzy desperacko chcieli mnie pobić, ale ja byłam szybsza.
- Skończyłam - śmiałam się trzymając kontroler. - Kto chce? - zwróciłam się do Ashtona - Chcesz zagrać?
- Niee, to nie moja działka. - zacisnął nieco usta. Michael chwycił kontroler przed Lukiem.
- Jest to możliwe żebym wciąż odczuwała różnicę czasową? - ziewnęłam opierając się z powrotem o ścianę.
- Może i tak, albo może dlatego, że poszłaś spać o pierwszej w nocy. - uśmiechnął się i machnął ręką. - Ow ostro- ziewnęłam ponownie - Dlaczego nie zdrzemnęłaś się?
- Może później. - ziewnęłam koncentrując uwagę na telewizorze oglądając jak Michael kopie tyłek Luke'a.
Kiedy wreszcie zawołano nas na obiad wszyscy zaczęli zadawać pytania. Spotkałam tatę Luke'a i jego braci. Kiedy skończyliśmy jeść obiad zdecydowałam, że powinnam wrócić do domu odrobić zadanie domowe. Nie mogłam pozwolić sobie na zaległości. Właściwie mogłam, ale jednak mam ich za dużo.
- Dziękuję za obiad - powiedziałam do Liz. - Ale muszę wracać do domu zmagać się z algebrą. - jęknęłam smutno.
- Dlaczego nie zostaniesz, ja ci mogę pomóc. - zaoferowała. - Chłopcy czasami zostają po próbie i pomagam im w pracy domowej. - spojrzałam się na Ashtona i Luke'a którzy skinęli głową, zachęcając mnie do zostania. Wiedziałam, że nie będę w stanie wydostać się z tego.
- Plecak zostawiłam w samochodzie. Pójdę po niego.
- Nonsens, Luke pójdzie po niego. - już lubię mamę Luke'a. Luke przewrócił oczami i wyciągnął rękę w oczekiwaniu na moje kluczyki. Luke wygląda na takiego chłopaka, który rzadko sprzeciwia się matce. Wygląda na chłopaka, który jest zawsze posłuszny mamie mimo jego starań bycia punk rockiem
- Są w garażu na stole - skinął głową opuszczając kuchnie. Reszta chłopaków również poszli po swoje plecaki, a ja zostałam aby pomoc Liz w sprzątaniu mimo jej protestów.

Godzinę później miałam skończoną całą matematykę dzięki Luke'owi i Liz, a nawet pomogłam Ashtonowi w angielskim, a Calumowi w historii. Położyłam głowę na stole gdy reszta jeszcze się uczyła. Zamknęłam oczy w ramach odpoczynku, czułam ich pieczenie. Słyszałam jak Ashton zaśmiał się cicho i poklepał moje ramie, ale byłam zbyt zmęczona aby potwierdzić jego gest. Wszystko wokół mnie zaczęło się powoli tracić.

- Ja już więcej nie mogę się uczyć - słyszałam jęknięcie Luke'a przywracając mnie z mojego snu. - Czy możemy iść na mrożony jogurt?
- O mój boże - podskoczyłam, ignorując nagłe uczucie zimna.
- Whoa, ona żyje! - Michael się roześmiał. - Myślałem, że zemdlałaś jakieś trzydzieści minut temu. - dałam mu zdezorientowane spojrzenie spoglądając na mój telefon. Ostatnio gdy oglądałam była 19:30, a teraz jest 20:15. Najwidoczniej musiałam przysnąć.
- Cicho, byłam zmęczona. - ziewnęłam rozciągając się trochę. - Ale poważnie, możemy dostać te mrożone jogurty. To moja ulubiona rzecz na świecie i sądzę, że zasługuję po tym jak zrobiłam wszystkie zadania z matematyki. - miałam dziecinny i zniesmaczony wyraz twarzy.
- Ależ oczywiście, nie chciałbym pozbawić cię twojej ulubionej rzeczy na świecie. - wyśmiał mnie Ashton.
- Gdybym nie była taka zmęczona uderzyłabym cię. - spojrzałam na niego, a on się śmiał. - Serio, możemy iść? Pozwolę ci prowadzić. - nigdy nie pozwalałam jeździć moim samochodem, więc dlaczego mam pozwolić Ashtonowi? Jestem zbyt zmęczona i desperacko potrzebuję deser.
- Nie fair! - zaśmiałam się z reakcji Caluma.
- Słyszałam, że jesteś okropnym kierowcą! - odparłam.
- Nie jestem taki zły. - wymamrotał, a pozostała trójka jednocześnie powiedziała, że jest. - Fiuty - mruknął krzyżując ramiona.
- Zawrzyjmy umowę. Kiedy będziesz prowadzić, a my nie posikamy się ze strachu będziesz mógł poprowadzić mój samochód. - ale wiedzieliśmy, że tak się nie stanie.
- Więc mówisz, że jeśli będę lepszy, pozwolisz mi poprowadzić twój samochód? - przytaknęłam - Chłopaki, jeśli mnie nie potrzebujecie to będę teraz ćwiczyć moją jazdę! - wstał, a ja padłam ze śmiechu
- Sądzisz, że GTA będzie wystarczającą praktyką? - Boze, ja juz tego zaluje - smialam sie obejmujac twarz rekami. Nieco miekkie, ale zrogowacałe rece Ashtona zabraly moje powodujac u mnie jek.
- Chodzmy zanim ktos powstrzyma nasze plany. - Luke zerwal sie zamykajac swoje ksiazki. Reszta z nas wkladala szybko ksiazki do plecakow podekscytowani nowym planem.
- Mamo, idziemy na mrozone jogurty! - zawolal, na co jego mama odkrzyknela, ze jest okej i Luke byl juz za drzwami, a my podazalismy za nim.

Gdy dotarlismy do centrum handlowego Ashton zaparkowal i wszyscy wysiedlismy.
- Mikey, prowadz mnie - zasmialam sie, zanim pobieglam w jego strone i skoczylam na jego plecy.
- Uch - zachwial sie nieco - Bachor - zawiesilam jego ramiona wokol moich nog.
- Mini wycieczka po Sydney - Calum wykrzyknal zdobywajac kilka spojrzen ludzi. - To jest miejsce, w ktorym zlamalem reke majac dziesiec lat. - zaczal wskazywac na rzeczy wokol centrum handlowego, ktore byly istotne dla niego, a inni do niego dolaczyli powodujac, ze smialam sie z nich. - To miejsce gdzie Michael dostal kosza od na prawde goracej dziewczyny kilka miesiecy temu. - wskazal Calum, a Michael rzucil sie na niego ze mna na plecach. Krzyknelam, a on sie zasmial.
- A tutaj prawie skopalem tylek Calumowi dla smiechu kiedy to sie stalo. - rozesmialam sie glosno nie dbajac o to czy ktos sie na nas gapi.
- A to miejsce gdzie sie ukrylem - Calum wskazal na duza rosline. Moge sobie wyobrazic goni wokol krzyczacego Caluma i to wystarczylo abym zachichotala na sama mysl. Ten zespół sprzecza się częściej niż ktokolwiek inny, ale uwielbiaja swoje towarzystwo i mogę powiedzieć, że nigdy nie walczyli ze sobą.
- A to miejsce, ktore jestem pewien, ze stanie sie twoim ulubionym aby zjesc deser. - Ashton otworzyl drzwi do swiats jogurtu. Kiedy bylismy w srodku Michael ostroznie sciagnal mnie ze swoich plecow stawiajac mnie.
- o moj boze - pisnelam cicho, a oni zasmiali sie ze mnie kiedy wypelnialam pucharek z czekoladowym jogurtem. Kiedy skonczylam nakladac dodatki i zamarlam w miejscu.
- Co sie stalo? - Ashton zauwazyl moja reakcje.
- Zostawilam portfel samodpchodzie. - ukryłam twarz dłonią z zażenowania. - Mógłbyś to potrzymać, a ja.. - Ja zapłacę - uciszył mnie.
- Na prawdę nie trzeba, tylko pobiegnę i... - położył dużą dłoń na mojej twarzy.
- Serio, mam, a teraz bądź cicho - mogłam usłyszeć jego śmiech w głosie.
- Joł Irwin, jesteś mi coś winien, pamiętaj - zawołał cicho Luke, a ja musiałam oprzeć się pokusie aby go skarcić.
- Pamiętam, a teraz rusz ten tłusty tyłek zanim nam te jogurty się roztopią. - Luke tylko spojrzał na niego.
- Ooo czekaj, miśki gumowe - przewróciłam oczami, a on poszedł dalej. Ustawiłam miskę na skali i grałam na telefonie kiedy czekałam na chłopaków.
- No witam sexy - dosłownie rzucił się na moje usta i musiałam się nieco cofnąć od lady, gdzie facet który mógł mieć 22lata stał na moim miejscu. Powiedział, że nazywa się Zach i próbował ze mną flirtować, a ja rozpłaczliwie błagałam aby chłopcy się pospieszyli. - Więc, jak masz na imię? - cały czas stałam cicho, a moje oczy były skupione na jednym miejscu czekając aż Ashton lub Luke pojawią się za rogiem. W tym momencie nie obchodziło mnie czy ktoś obcy by szedl tylko aby ktoś wybawił mnie z tej krępującej sytuacji. - Okej pani tajemnicza, jesteś singielką? - nienawidziłam sposobu w jaki on na mnie się patrzył, czułam się obrzydliwe i potrzebowałam prysznica. Ashton wyszedł za rogiem, a jego oczy spotkały się z moimi. Błagałam go mentalnie aby mnie ocalił.
- Luke - zawołał niecierpliwie i stanął obok mnie. Postawił kubek na skali. Oczy Zacha wciąż skanowały moje ciało. Szkoda, że nie miałam ze sobą kurtki abym mogła się jakoś zasłonić, ale głupia ja zostawiłam ją w domu w pośpiechu aby dostać się do Luke'a na czas. Luke w końcu się pojawił, a Ashton podszedł trochę bliżej aby umożliwić odstawienie miski Luke'owi. Wzięłam to za okazje aby schować się za Ashtonem. Stałam blisko jego pleców, tak że praktycznie się cisłam na nie probując ukryć się przed spojrzeniem tego faceta. Wiedziałam, że Ashton zauważył co robię kiedy cofnął się lekko zmuszając mnie do położenia głowy na jego plecach. Następnie Ashton zapłacił i wręczyl mi miseczkę. Owinął rękę wokół mojej talii ciągnąc mnie opiekuńczo do swojego boku.
- Wszystko okej? - zapytał szeptem przy moim uchu prowadząc mnie do licznika.
- Tak, po prostu ten facet mnie przerażał gdy się gapił na mnie i desperacko próbował flirtować. - wzdrygnęłam się na myśl, że jego oczy skanowały moje ciało.
- Chcesz abym skopał mu tyłek? - uśmiechnęłam się i pokręciłam przecząco głową śmiejąc się cicho.
- Bray, dlaczego ten koleś był tak wpatrzony w ciebie? - Luke wydawał się być zły kiedy podszedł do nas wkładając kęs do ust.
- Nie mam pojęcia - użyłam łyżki aby przenieść gumowe miśki wokół górnej części jogurtu.
- Przeraził ją - Ashton poinformował go zwężejąc uścisk wokół mnie. Luke próbował szybko przełknąć jedzenie aby mógł coś powiedzieć.
- Chcesz żeby... - Luke zaczął, a ja zaśmiałam się przerywając mu.
- Nie, nie chcę żebyś skopał mu tyłek - Luke spojrzał na mnie zdezorientowany.
- Zapytałem się o to samo - zaśmiał się Ashton.
- Co się dzieje? - Michael wsadził łyżeczkę pełną jogurtu prosto do ust patrząc na mnie wciąż wtuloną do Ashtona.
- Ten koleś przy kasie jest zboczony - Luke powiedział nieco głośniej. Facet rozejrzał się wokół udając, że jest czymś zajęty unikająć śmiertelnych spojrzeń chłopaków. - I gapi się na Braylee.
- Chcesz żebyśmy skopali mu dupe? - Calum zapytał, a Luke, Ashton i ja śmialiśmy się. Nie mogę sobie wyobrazić tą czwórkę w bójce. Myślę, że byłabym przerażona tym, że oni mogliby przypadkowo zrobić sobie nawzajem krzywdę.
 - Nie - śmiałam się coraz głośniej i czułam ruch ciała Ashtona podczas gdy się miał. - Ale tak poważnie, możemy zjeść na zewnątrz, proszę - spojrzałam na Ashtona proszącym wzrokiem - On powoduje, że czuję się nieswojo - skinął ze wzrokiem pełne troski.
- Okej - spojrzał się na faceta i umieścił mały pocałunek na mojej głowie dla zachowania pozorów. Sądzę, że koleś wziął to za wskazówkę, że nie jestem nim zainteresowana. - Przestań się gapić na moją dziewczynę, kutasie!
- Ashton - zachichotałam klepiąc go lekko po brzuchu.
- Przepraszam Bray - zaśmiał się przytulając mnie. Reszta chłopaków cisnęła groźnymi spojrzeniami na faceta za ladą jak wychodziliśmy.
- Cóż, dzięki za bycie moim fałszywym chłopakiem. - uśmiechnęłam się do Ashtona gdy usiedliśmy przy stoliku obok fontanny. Słońce już zeszło i zaczęło lekko wiać powodując, że stało się chłodno, a mrożony jogurt wcale w tym nie pomagał. Legginsy i koszulka wydawały się wcześniej dobrym pomysłem kiedy było ciepło, a teraz marzłam. Wcześniej było trochę cieplej, ale wraz z zimą będziej coraz zimniej. Właściwie nie ma teraz zimy? Myślałam ciężko nad tym co czytałam w internecie. Jest ostatni tydzień maja, więc zima jest jeszcze jakoś przez tydzień. Przeklinam południową półkulę za zmiany pór roku które zawsze znałam.
- Z zadowoleniem będę twoim fałszywym chlopakiem w każdej chwili. - Ashton mrugnął do mnie kładąc miskę na stoliku. - Masz - zdjął bluzę którą miał na sobie. - Załóż to, jesteś lodowata! - ten akcent mnie zabija.
- Aww.. - Calum zaczął, ale Ashton spojrzał na niego śmiertelnym wzrokiem na co chłopak uniósł ręcę w obronnym geście. Zachichotałam, a Ashton podał mi swoją bluzę. Miał na sobie koszulę z długim rękawem , więc ni czułam się okropnie biorąc jego bluzę.
- Załóż - żartobliwie zażądał. Przewróciłam oczmi, ale i tak wzięłam bluze. Kiedy włożyłam przez głowę natychmiast poczułam miękką tkaninę. - Lepiej? - skinęłam głową szybko ciągnąc rekawy na moje zimne dłonie.. - To dobrze - zaśmiał się jedząc jogurt. Spędziłam resztę wieczoru śmiejąc się z tymi czterema szalonymi dziwakami, którzy przekonali mnie do siebie . Może Sydnej wcale takie złe nie jest.

__________________________________
Od autorki: "Całe utwory nie zawsze będą ukazywane, całkowicie nie cierpię tego, ale myślałam, że to pokazały emocje Braylee. Obiecuję to się raczej nie powtórzy"

Dziękuje Jewelka za tak miłe słowa pod ostatnim rozdziałem :)

Widzę bardzo małe zainteresowanie z Waszej strony mimo, że jest sporo wyświetleń ostatniego rozdziału. Ale skąd ja mam wiedzieć czy jesteście zainteresowani tym fanfiction? Na prawdę wystarczyłoby kilka słów z waszą opinią. Dla Was to minuta czy dwie, a wywoła on u mnie dalszą motywację, a jednak trochę czasu zajmuje mi tłumaczenie.
I przepraszam za wszystkie błędy, ale dodaję go ze szkoły i nie mam możliwości teraz szybko sprawdzić błędów. :/
P.S. Jeśli moglibyście pomóc w rozpowszechnieniu tego fanfiction umieszczając link na twitterze byłabym wdzięczna :) używajcie również hashtagu #HateMePL Jeśli chcecie być informowani podawajcie swoje twittery w komentarzach. Nie wiem kiedy pojawi się nastepny, bo mam znów problemy z internetem na komputerze.
Pozdrawiam, Ann.

poniedziałek, 1 września 2014

Rozdział 2 / Somewhere in Neverland

- Nareszcie.. - Michael odetchnął dramatycznie, gdy wychodziliśmy ze szkoły. Przez cały dzień chłopcy pokazywali mi szkołę spotykając się na każdej przerwie przed klasą gdzie właśnie kończyłam zajęcia. Za każdym razem wychodząc z klasy chłopcy już na mnie czekali. Sprawili, że nie byłam sama przez cały dzień za co im byłam bardzo wdzięczna.
- Więc, co robisz dzisiaj, Leelee? - zapytał się Calum stojąc obok mnie i opierając swoje ramie o moje. Najwidoczniej ci chłopcy lubią nadawać innym przezwiska..
- Cóż, mój tata pracuje do późna, więc zamierzam kupić jedzenie na wynos i wrócić do domu. Prawdopodobnie będę oglądać telewizję lub odrabiać prace domowe.. wiem szaleństwo. - wzruszyłam ramionami wrzucając plecak do mojego samochodu. Chłopcy wymienili się spojrzeniami, a ja poczułam się zmieszana.
- Miałabyś coś przeciwko gdybyśmy przyszli? - zapytał Luke, a Calum puścił moje ramie dźgając Michaela w twarz gdy ten wysyłał sms-a. Michael pacnął na niego i klnął pod nosem.
- Pewnie, nie widzę przeszkód. - wyciągnęłam telefon z zamiarem wysłania wiadomości do mojego ojca aby poinformować go o moich planach. Mamy własny system: mogę robić co chcę (w granicach rozsądku) dopóki informuję go - od czasu do czasu - że jestem bezpieczna. Uważam, że ten układ jest doskonały. - Chcecie się spotkać na miejscu czy jedziecie ze mną?
- Jedziemy z tobą.- Calum odpowiedział bez wahania. Postanowił również dać spokój Mchaelowi i sam zaczął pisać do kogoś.
- Widzisz... normalnie to Irwin nas zawozi. - wyjaśnił Michael chowając telefon do kieszeni. Chwila, kto to Irwin? - Ale ten dupek.. - skinał głową w kierunku Ashtona - ... zapomniał odebrać samochód, więc musieliśmy złapać jakąś podwózkę, ponieważ moja mama nas nie może zabrać do domu, bo utknęła w pracy.
- Ej, przecież przeprosiłem! - zawołał Ashton, który oczywiście słyszał naszą rozmowę.
- A my na prawdę nie chcemy wracać do domu autobusem. - Luke wyjaśniał dalej, ignorując Ashtona i  broniąc Michaela.
- Ci kretyni starają się powiedzieć, że jeśli nie masz nic przeciwko, to czy możesz nas podwieźć. Będziemy wdzięczni. - Ashton uśmiechnął się do mnie odwracając się tyłem do chłopaków.
- Kretyni? - Calum zawołał oburzony słowami Ashtona. Uderzył Ashtona w ramię patrząc na niego z oburzeniem. - Mówi chłopak, który rozbił się na podjeździe Michaela. - uśmiechałam się oglądając z rozbawieniem ich sprzeczkę.
- Jest okej. - przerwałam nim sprzeczka mogła przerodzić się w coś gorszego. - Mogę was podwieźć wracając do domu, a poza tym wiem ze się nie zgubie.
- Cóż, zawsze może się coś zdarzyć. - powiedział Luke, a ja uniosłam brwi. - z Irwinem tracimy się cały czas.
- Nie prawda, a.. - przerwałam mu.
- Czy nie powinniście dorosnąć?. - wszyscy skinęli głową,a ja musiałam walczyć z uśmiechem. - Jak można się zgubić? - czułam poszerzający się uśmiech pytając się tej czwórki.
- My nie zwróciliśmy uwagi - powiedział Calum jakby to była oczywista rzecz na świecie.
- Boże - potrząsnęłam głową śmiejąc się. - Mój samochód jest dokładnie tam. - wskazałam na mojego pięknego, białego Range Rovera, którego tata kupił mi na urodziny i aż przykro poruszać się nim w dzisiejszym świecie.
- Wow, niezły - Calum podziwiał mój samochód.
- Um, dzięki. - oblizałam usta czując lekki dyskomfort. Nienawidzę rozmawiać o pieniądzach mojego ojca i wiedziałam, że będzie to dzisiaj wiele razy wspomniane.
Otworzyłam drzwi samochodu i usiadłam na miejscu kierowcy. Luke, Calum i Michael zajęli miejsca z tylu, podziwiając wnętrze samochodu, a Ashton zajął miejsce z przodu. Włączyłam iPoda, który zaczął grać All Time Low - Somewhere in Neverland.
- "See I knew there was a reason I decided to talk to you today" - Luke roześmiał się z tylnego siedzenia zaczynając śpiewać. Możliwe, że mogłam sobie to wyobrazić, ale przysięgam, że słyszałam jak Ashton powiedział ''Cieszę się, że to zrobiłaś", ale trudno było to usłyszeć, ponieważ Luke podkręcił radio czując się jak w domu w moim samochodzie. Ashton próbował mnie prowadzić przez Sydney, ale na szczęście nie zwrócił uwagi na mojego GPSa i jestem pewna gdyby nie to, to na pewno byśmy się zgubili.
Nagle Michael krzyknął - Skręć w lewo! - ilekroć będę chciała skręcić w lewo będzie mi się to przypominać.

- Ej, chcecie coś zjeść? Mogę zamówić pizze. - zapytałam , kiedy otwierałam drzwi i weszliśmy do środka.
- Myślę, że jestem w tobie zakochany - Michael odpowiedział, na co zaśmiałam się głośno. Nie sądzę abym śmiała się tak prawdziwie od czasu gdy przebywałam z moim kuzynem Jordanem.
- Zostań moją żoną - Luke ukląkł przede mną.
- Wynoś się stąd głupku - pchnęłam lekko jego twarz. Zachichotał wystawiając język, próbując mnie polizać.
- Może ktoś niech zadzwoni. Ja chcę z szynką i grzybami, a wy możecie wziąć cokolwiek, ale upewnijcie się aby były też bagietki. - Ashton właśnie dzwoni dając znać, że słyszał mnie. - Mam zamiar iść się przebrać. Zaraz będę z powrotem. Rozgośćcie się. - pobiegłam na górę aby ściągnąć spodnie i t-shirt. Znalazłam jasno-niebieską koszulkę i jakieś czarne spodnie.
- Braylee - usłyszałam Caluma, który był gdzieś w pobliżu. - Muszę siku. - zaśmiałam się chwytając telefon. Calum czekał przy drzwiach mojego pokoju podskakując z jednej nogi na drugą*.
- Łazienka znajduje się po prawej stronie na końcu korytarza. - wskazałam, a on od razu pobiegł. Łazienki znajdują się też na parterze, ale pokażę mu je później.

- Zamówiliście jedzenie? - odetchnęłam siadając na kanapie pomiędzy Ashtonem, a Michaelem. Luke leżał rozciągnięty na kanapie bawiąc się swoim telefonem. Chłopcy ściągnęli  swoje mundurki i zostali w koszulkach.
- Yep, powinny być za jakieś 20 minut. - odpowiedział Ashton blokując telefon i zwracając uwagę na mnie.
- Wróciłem. - ogłosił Calum gdy zbiegał po schodach.
- Dobrze, bo zaczynałam się martwić. - przewróciłam oczami. Calum wbiegł do pomieszczenia w wyniku czego jego stopy wsunęły się pod dywan w wyniku czego się przewrócił.
- To nie jest sposób w jaki ludzie zwykle siedzą, ale cokolwiek ci pasuje, brachu. - Calum spojrzał się na mnie i się uśmiechnął.
- Jesteś mega sarkastyczna. - Luke się zaśmiał. - Lubię to! - reszta chłopaków również się śmiała, ale śmiech Ashtona był najgłośniejszy z ich wszystkich. Doszłam do wniosku, że słysząc śmiech Ashtona możesz się nim zarazić. Jego śmiech jest cholernie uroczy.
- Więc Bray, masz rodzeństwo? - zapytał się Michael po chwili.
- Nope, jestem tylko ja i tata. - spojrzałam się na nich. Wiedziałam o co chcą się wszyscy zapytać. - Moja mama zmarła gdy miałam siedem lat.. - ich wyraz twarzy mówił, że im przykro z tego powodu. Przyzwyczaiłam się do takiego zachowania innych, gdy dowiadywali się o śmierci mojej matki. - Nie! - zaśmiałam się aby załagodzić ból który czułam w środku. Ból po śmierci mojej mamy nigdy nie zniknie. W niektóre dni odczuwam taki ból jakby to się teraz stało, a znów są takie dni jakby śmierć mamy była milion lat temu, ale ból pozostaje. - Miałam 9 lat aby to przyswoić, więc nie przepraszajcie. - pociągnęłam moją dolną wargę miedzy zębami. - A jak z wami , chłopcy? - chłopcy odpowiadali starając zmienić nastrój, który na nas wszystkich spadł. Byli w tym dobrzy, bo po chwili śmialiśmy się. Chłopcy zadawali przypadkowe pytania dotyczące mojej osoby i przy okazji naśmiewali się ze mnie podczas rozmowy, ale okazało się, że każdy był sobą zainteresowany.
Chwile później zadzwonił dzwonek do drzwi, a ja szybko wstałam kierując się do kuchni powiedziałam: - Hej, niech ktoś z was pójdzie otworzyć drzwi, a ja idę po pieniądze! - Ashton wstał i poszedł otworzyć drzwi. Zabrałam pieniądze i wróciłam stając obok Ashtona. Wręczono nam pizze, a ja zapłaciłam.
- Hej wy, łowcy skarbów chodźcie jeść w kuchni, jak cywilizowani ludzie - Ashton zawołał. Słyszałam jak Michael jęczał mówiąc coś, że niby nie są cywilizowanymi osobami. Chwyciłam pięć talerzy z szafki.
- W lodowce są napoje. Powinny być puszki 'Pop' i butelki wody. - Michael otworzył lodówkę zaglądając do środka.
- Luke użyj talerza - Ashton śmiał się z Luke'a, któremu ser spływał po podbródku. Chwyciłam serwetki z lady i podałam jedną Luke'owi. Siedzieliśmy na stołkach barowych przy wyspie oprócz Ashtona.
- Dziękuję. - Luke wymamrotał z ustami pełnymi jedzenia.
- Więc, co robicie w wolnym czasie? - wzięłam kawałek pizzy i bagietkę. Nalałam sos do pizzy na talerz upewniając się, że niczego nie dotknęłam.
- Właściwie jesteśmy zespołem. - powiedział Michael, a ja uniosłam brwi.
- To prawda. - dodał Calum, mimo że jego usta były pełne jedzenia. - Jesteśmy 5 Seconds Of Summer - wyjaśnił po przełknięciu.
- Wow, to super. - zawsze kochałam muzykę. To była jedyna rzecz którą się pasjonowałam odkąd byłam dzieckiem. Muzyka mówiła więcej gdy brakowało słów. - Musicie kiedyś zagrać dla mnie. - natychmiast skinęli głową, każdy zajęty był jedząc pizze zamiast normalnie odpowiedzieć.
- Masz konto na twitterze? - zapytał się Ashton wyciągając telefon. Kiwnęłam głową przykrywając usta, takie miałam przyzwyczajenie gdy coś żułam.
- Tak, to @brayleeboo. - na mój telefon natychmiast przyszło powiadomienie. Spojrzałam na niego aby zobaczyć, że @ashton5sos zaczął mnie obserwować. Otworzyłam aplikację i kliknęłam 'follow back' przy jego nazwie. Pozostała trójka również zaczęła mnie śledzić oraz konto o nazwie @5sos, wszyscy na raz.

@luke5sos- @brayleeboo kupiła pizze. Jestem zakochany! tylko żartowałem, ona jest dziwna :P

@brayleeboo- @luke5sos zamknij się i jedz twoją pizze, idiota haha

Zauważyłam liczbę followers każdego z nich i moje oczy automatycznie się rozszerzyły. Zauważylam również, że przybyło u mnie co najmniej dziesięć nowych obserwatorów po wpisie Luke'a do mnie. Zanotowałam sobie w pamięci, aby zmienić swoje ustawienia powiadomień później widząc, że co chwilę coś nowego przychodziło.

@michael5sos- hej! poznaliśmy fantastyczną dziewczynę dzisiaj:) @brayleeboo witamy w naszej dziwacznej przyjaźni ;)

Uśmiechnęłam się do Michaela, a on mrugnął na co się zaśmiałam. Zretweetowałam jego tweeta przed zablokowaniem swojego telefonu.
- Leelee, dlaczego twoje jedzenie jest rozdzielone jak tutaj? - Calum skinął na fakt, że umieściłam swoje Grissini na serwetce, ponieważ był blisko mojego sosu.
- Nie lubię, gdy moje jedzenie dotykają się. - wzruszyłam ramionami biorąc łyk wody.
- Chłopaki, ona jest tak samo dziwna jak my! - zawołał radośnie Calum.

@calum5sos- @brayleeboo jest tak samo dziwna jak my :) to jest początek pięknej przyjaźni, ps. mogę twój samochód?

@brayleeboo- @calum5sos z dala od mojego samochodu, dziwko:p

- Ah, jestem najedzony -Ashton pochylił się opierając się o blat.
- Powinniśmy wziąć Leelee na wycieczkę po Sydney w weekend- zaproponował Luke.
- Mamy w sobotę koncert - przypomniał Michael reszcie.
- Cóż, możemy ją trochę oprowadzić w ranem, a później może przyjść na nasz koncert. - Luke wydawał się mieć odpowiedzi na wszystko.
- Powinnaś przyjść jutro zobaczyć jak ćwiczymy. - Calum zwrócił się do mnie i czułam spojrzenie całej trójki na sobie czekających na moją odpowiedź.
- Pewnie, dlaczego nie. - wzruszyłam ramionami, po czym stanęłam prosto aby się rozciągnąć. - Chłopaki, nie jesteście do bani, co nie? - uśmiechnęłam się do nich i spojrzałam przerażona.
- Nie widziałaś ile nas śledzi na twitterze? Chcę myśleć, że nie jesteśmy do bani. - roześmiał się Michael.
- Mogli po prostu ze współczucia do was. - wzruszyłam, już kochałam zadzierać z nimi. Patrzyłam się na całą czwórkę jak wymieniają się spojrzeniami i zaczęłam się denerwować.
- Co się stało Bray? - uśmiechnął się Ashton i zaczął się wycofywać.
- Nic. - uśmiech wkradł się na moją twarz i próbowałam uciec przed nimi, ale po chwili wylądowałam w ramionach Ashtona i trzy inne pary rąk zaczęły mnie łaskotać. - Stop, muszę sikać!
- Powiedz, że jesteśmy niesamowici - sposób w jaki Calum to powiedział był niesamowity, aż chce mieć to jako mój dzwonek. Uwielbiam ich akcent.
- Nie wiem nic na ten temat - oni dalej mnie łaskotali aż krzyknęłam: - Dobra, dobra - śmiałam się - Jesteście niesamowici - starałam się naśladować sposób w jaki Calum to powiedział, ale nie powiodło się z powodu mojego śmiechu.
- Powiedz, że jesteśmy seksowni - Luke rzucił swoje zadanie.
- Trochę zarozumiały, nie? - łaskotanie tylko wzrosło.
- Teraz to nie czas na bycie sarkastycznym panienko - Ashton roześmiał się wciąż mnie trzymając. Zsunęliśmy się na podłogę, a chłopcy nadal mnie łaskotali.
- Dobra, jesteście seksowni. - krzyczałam, a oni przestali mnie łaskotać. - Dziękuję - odetchnęłam starając złapać oddech. Wciąż byłam w ramionach Ashtona przez chwile aż zdał sobie z tego sprawę i wypuścił mnie. - Więc, co chcecie robić? - stanęłam poprawiając koszulkę
- Zobaczmy jakiś film - zasugerował Michael.
- Nie, nie będziemy oglądać Wredne Dziewczyny - Luke i Ashton jęknęli.
- Obejrzyjmy Złodziej Tożsamości - zasugerowałam gdy sprzątałam bałagan który zostawiliśmy. Ashton natychmiast zaczął mi pomagać. - Wypożyczyłam go wczoraj, ale jakoś nie miałam okazji aby go zobaczyć. - załadowałam talerze do zmywarki po czym odwróciłam się aby spojrzeć na chłopaków.
- Słyszałem, że jest cholernie komiczny - Calum był wyraźnie podekscytowany
- No to idziemy do teatru - chłopcy wyglądali na zmieszanych - Po prostu chodźcie za mną - zaśmiałam się idąc po schodach w dół.
W naszej piwnicy mamy duży ekran do oglądania filmów. Z tyłu mamy miejsce gdzie znajduje się przekąska, zawsze zaopatrzona w jedną z moich ulubionych. Do siedzenia mamy dwie duże sofy, jedna przed drugą, ale ta z tyłu żeby dobrze widzieć jest na platformie aby można było ją podnieść do góry. Mamy również dwa duże fotele po obu stronach przedniej kanapy. Brzmi to wydumanie niż w rzeczywistości to wygląda, ale można tanio to zrobić mając już sofy.
- Jasny gwint - mruknęli rozglądając się
- Tam są przekąski, a koce są w torbie w rogu. - wzięłam koc dla siebie przed włączeniem filmu. Każdy zajął już miejsce zostawiając mi do wyboru miejsce obok Michaela lub Ashtona.
- Jestem zmęczony - ziewnął Michael rozwalając się na kanapie. Najwidoczniej oznacza to, że będę siedzieć przy Ashtonie. Wdrapałam się na platformę aby usiąść. Ashton uśmiechnął się do mnie i poklepał miejsce obok niego.
- Hej Luke, odwróć te wyłączniki nad twoją głową - Luke spojrzał na mnie zdziwiony przez minute przed dotarciem do wyłącznika światła.
Film się zaczął i zaczęliśmy go w ciszy oglądając. W połowie usłyszałam jak Michael chrapie, a Luke i Calum zaczęli się kłócić o to kto jest lepszym artystą.
- Dzięki za zaproszenie nas do twojego domu - cichy głos Ashtona zaskoczył mnie.
- Dzięki za dotrzymanie towarzystwa, byłam zupełnie sama odkąd tutaj jestem. - przyznałam i zarumieniłam się. Kłótnia chłopaków się zakończyła i oglądali dalej film. Na kolanach spoczywał mój telefon, a Ashton wyciągnął rękę i chwycił go. Uniósł wskazując na hasło.
- 0,5,1,0 - szepnęłam, a on wpisał. Próbowałam zobaczyć co robi, ale umiejętnie zasłaniał to przede mną. Kiedy oddał go uśmiechnął się i powrócił do oglądania filmu. Postanowiłam sprawdzić kontakty i rzeczywiście miałam nowy kontakt o nazwie "AshtonJestSexy;)". Przewróciłam oczami. Właśnie miałam zablokować telefon, gdy dostałam powiadomienia na twitterze:

 RT: @brayleeboo- @ashton5sos jest bardzo sexy ;) 

@ashton5sos- awww dziekuje @brayleeboo ;P 

@brayleeboo- @ashton5sos kretyn haha trzymaj sie z dala od mojego telefonu, błaźnie 

@ashton5sos- @brayleeboo błazen? urażony jestem teraz.. ćśśś staram się film obejrzeć! ;p 

- Ludzie, muszę już iść do domu, mama właśnie do mnie napisała. - Luke brzmiał na rozczarowanego. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę ósmą, a żaden z chłopców nie był jeszcze w domu. - Widocznie muszę odrobić prace domową. - ah, zadanie domowe, westchnęłam w myślach. Mam dużo pracy domowej do nadrobienia.
- Michael - Calum rzucił w niego poduszka.
- Spierdalaj - burknął Michael.
- Obudź się Mikey, jeden geniusz musi iść zrobić zadanie domowe - Ashton również rzucił w niego poduszka. - Chyba to fizyka kwantowa, wiesz, zwykle to on może nawet leczyć raka, jeśli ma czas.
- Zamknij się - Luke spojrzał się na Ashtona, a ten się zaśmiał.
- Aww, wiesz, że cię kocham mój mądry przyjacielu.
- Zapamiętaj to gdy następnym razem będziesz prosił o pomoc w nauce - Ashton szybko przeprosił na co Luke tylko machnął ręką.
- Mikey - zawołałam na co jęknął - Pobudka - zachichotałam stojąc, a następnie skoczyłam na niego, a on jęknął pod nagłym ciężarem. Postukałam lekko jego twarz. - Wstawaj włóczego
- Okej, tylko zejdź ze mnie, gałązko
- Jeśli jestem niby taką gałązką to nie będę cię już gnębić- jego oczy natychmiast się otworzyły, a jego ręce powędrowały ku mnie grożąc mi łaskotaniem. Szybko zeszłam z niego padając na podłoge - Dobra, dobra nie będę zadzierać. - zaśmiałam się.
- Mogłabyś podwieźć nas do domu Bray? - Luke podrapał się po karku.
- Oczywiście, nie pozwolę wam wracać po ciemku do domu. - wyłączyłam film i odłożyłam na miejsce poduszki które chłopacy rzucali.
- Lubisz kiedy jest czysto, co nie? - Calum mnie obserwuje. Chłopak jest bardzo spostrzegawczy. Wzruszyłam ramionami.
- Hmm.. tak sądzę, ale czasami nie dbam o to. Po prostu prościej dla mnie zrobić to teraz niż później.
Wszyscy poszliśmy do mojego samochodu.
- Ej Leelee, jaki jest twój numer? - Calum zawołał z tylnego siedzenia.
- Tutaj. - podałam Ashtonowi mój telefon. - Wpisz ich numery.

Podjechaliśmy do domu Luke'a, który mnie prowadził.
- Pa, dzięki Bray! - Luke pomachał jak wysiadał z samochodu. - Do zobaczenia jutro! - zawołał.
Następnie odwiozłam Caluma, później Michaela, a na końcu Ashtona.
- Znasz drogę powrotną? - zapytał się Ashton gdy zaparkowaliśmy przed jego domem.
Zdecydował się odebrać swój samochód ranem jeśli jego mama da radę go podrzucić na stacje. Zaproponowałam, że ja mogę go podrzucić, ale on powiedział, że jest w porządku i nie trzeba.
- Myślę, że tak, mam GPS. - skinął głową zadowolony z mojej odpowiedzi.
- Napisz do mnie gdy będziesz w domu. Będę wiedzieć, że jesteś bezpieczna.
- Dobrze, napiszę. - uśmiechnęłam się.
- Do jutra Bray - pocałował mnie w policzek zanim opuścił mój samochód. Westchnęłam szczęśliwa, zawracając do domu.

Kiedy w końcu dotarłam do domu i po przywitaniu się z tatą, tak jak obiecałam opowiedziałam mu o moim pierwszym dniu. Byliśmy oboje bardzo zmęczeni, więc po chwili znalazłam się w swoim łóżku. Przypomniałam sobie, że obiecałam Ashtonowi, że napisze do niego, więc wyciągnęłam telefon.

Do: AshtonJestSexy;) Jestem w domu :)
Od: AshtonJestSexy;) To dobrze, piękna :) Dziś było świetnie

Kontynuowaliśmy naszą rozmowę aż zasnęłam około pierwszej nad ranem. Z Ashtonem łatwo mi się rozmawiało. Rozmowa po prostu się toczyła i nie było niezręcznego momentu, w którym nie wiedziałam co powiedzieć.
___
* ang. potty dance (nie wiedziałam jak przetłumaczyć xd )

~ Komentarze mile widziane :) ~ 

____________________________________
Życzę Wam udanego roku szkolnego 2014/2015. Chęci do wczesnego wstawania i nauki. :p 
Jeśli ktoś chciałby być poinformowany na twitterze niech napisze nazwę w komentarzu :)